Aktualności
Zbiórka: skrzyżowanie ulic Mazurskiej i Al. Odrodzenia , godz. 9.00
Trasa: Elbląg, Nowakowo, Kępiny Wielkie, ujście Nogatu, Marzęcino, Nowinki, Stobna, Kępki, Bielnik II, Kępa Rybacka, Nowakowo, Elbląg
Długość trasy: 55 km, Uczestnicy: 34, Punkty: 55
Trasa: Elbląg, Nowakowo, Kępiny Wielkie, ujście Nogatu, Marzęcino, Nowinki, Stobna, Kępki, Bielnik II, Kępa Rybacka, Nowakowo, Elbląg
Długość trasy: 55 km, Uczestnicy: 34, Punkty: 55
Zapach pieczonych kiełbasek rozniósł się po okolicy. Dotarł do Marzęcina, zatoczył łuk i pognał wraz z wiatrem w kierunku Elbląga. Niestety, na pierwszych wieżowcach znanej dzielnicy wysokich domów, zatrzymał się.
Ale, ale, kto zaczyna relację od środka? Zresztą, już chyba tylko spisanie wycieczkowej relacji w trzynastu księgach, bo przecież w dwunastu już ktoś coś wysmarował, lub też wspomnienia tej co siedzi na siodełku, a przez ludzi zwaną szlachetnością czterech liter, wzbudziłoby zainteresowanie zacnych czytelników. Niestety, będzie srogi zawód, bo to będzie relacja prosta jak pedałowanie.
Pomimo jeszcze trwających wakacji i urlopów spora grupa ogarniętych szaleństwem niedzielnego pedałowania pojawiła się w miejscu tzw. rampy. Doliczono się przy starcie blisko trzydzieścioro kręcipedałów. To już spory tłum. A gdyby dołączyli ci, którzy wybrali się oglądać helskie widoki i ci, którzy pedałują gdzieś po samotnej wyspie, byłby to pokaźny tłum.
Ruszyliśmy w kierunku Nowakowa i przeprawy promowej w Kępinach. Grupowa jazda sprzyja rozmowom i wspomnieniom dnia wczorajszego. Piotr żył jeszcze sobotnimi występami pieśniarki, która dała koncert w naszym grodzie. ,,Małgośkę" i inne przeboje może już sam prezentować na występach karaoke. Mały Michał, pod czujnym okiem taty, dzielnie i z uśmiechem zmagał się z pierwszymi kilometrami. Jako zamykający peleton, nad wszystkim czuwał i wszystko ogarniał Jurek. Nawet pogodę. A ta sprzyjała tego dnia rowerzystom. Prawie bezwietrznie, słonecznie, czasami tylko niewielkie chmurki zakrywały niebo. Raj na ziemi.
Prosto z marszu wjechaliśmy na prom Wacław II, pokonaliśmy Nogat i nie czując żadnej różnicy znaleźliśmy się w województwie pomorskim. Jeszcze kilka metrów po ładnym asfalcie i wjechaliśmy na betonowe płyty. Bum, bum, rytmiczny dźwięk wydobywał się spod naszych kół. Na szczęście żaden rower nie rozleciał się i plomby też nikomu nie wyleciały. Skupieni na omijaniu dziur w płytach i kilku kałuż, być może nie wszyscy zwrócili uwagę, że wraz z porą roku i cyklem prac polowych, Żuławy nieco się zmieniają. Świeżo zaorane pola świadczą, że już po żniwach.
Krótki przystanek pozwolił miłośnikom widoków spojrzeć na Nogat z wysokiego wału, a spragnionym małego co nieco, zaspokoić swe potrzeby.
Dojechaliśmy do Osłonki i stop. Były czasy, że mogliśmy bez problemu wejść na teren przepompowni i nawet obejrzeć jej wnętrze, ale tym razem wszystkie bramy były zamknięte. Nie ma przeszkód dla STOPu. Rządkiem, pchając rowery wspięliśmy się na wał, by metodą ,,hop siup" przerzucić rowery przez ogrodzenie. A wnętrze przepompowni mogliśmy tylko oglądać przez szyby.
Przepompownia w Osłonce to duży i bardzo ważny obiekt usytuowany na Kanale Panieńskim, który umożliwia regulację stosunków wodnych w tej części Żuław i odwadnia polder o powierzchni ponad 22 tys. ha. To strategiczna stacja pomp, która nie dopuszcza do zalania dużej części Żuław. A tereny te mają również swoją tragiczną historię. W 1945 roku, wycofujące się wojska niemieckie wysadziły część wałów ochronnych i działających przepompowni doprowadzając do zalania sporej części Żuław. Blisko cztery lata trwał proces osuszania tych ziem.
Nawet stojąc na wale trudno zorientować się w terenie. Wysokie trzciny skutecznie uniemożliwiają dostrzeżenie gdzie Nogat, gdzie Szkarpawa. Gdyby tak można było spojrzeć na teren z góry? A jak nie można, to od czego jest Komendant. Wyjaśnienie było proste. Patrząc w stronę Zalewu, po lewej stronie jest Szkarpawa, po prawej Nogat. Mapa Ediego rozwiała wszelkie wątpliwości.
Męska część Grupy nieco z zazdrością patrzyła na radość małego pieska pieszczotliwie potraktowanego przez Anię i Wiolettę. A niechaj się kundel za młodu cieszy, bo nie wiadomo co go czeka.
Nieco metrów wybrukowanej drogi i obraliśmy kierunek na Marzęcino. Chyba po raz pierwszy zatrzymaliśmy się zbiorowo przy tajemniczych ruinach tuż przed miejscowością. Są to pozostałości dawnej śluzy. Skąd tutaj śluza, skoro wokół teren suchy? To nieco skomplikowane, bo niegdyś teren ten wyglądał trochę inaczej. Żeby nie wprowadzić zacnych czytelników w błąd, odsyłam pod adres http://www.forum.dawnygdansk.pl/viewtopic.php?t=712&start=60, gdzie można dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy. Warto poczytać.
I tutaj musiałbym przerwać swoją relację, bo obowiązki rodzinne wezwały mnie do Elbląga. Ale to przyjemne obowiązki i w Bielniku w większym składzie dołączyliśmy do Grupy. Nieco było ciężej, bo fotelik z wnukiem trochę waży.
Wiem, że w międzyczasie były same atrakcje. Zakupy, odpoczynek na łonie natury, ognisko, pieczone kiełbaski i orzeźwiająca kąpiel.
W Bielniku nie można było nie zatrzymać się przy kultowym sklepie i posmakować tamtejszych lodów. Zresztą takich samych, jak gdzie indziej, ale przecież to tradycja. Później przyjemna jazda wzdłuż Kępy Rybackiej, Nowakowo i wraz z dojazdem do rampy, pętla się zamknęła.
Nie był to dzień obfitujący w wielkie wydarzenia i dostarczający moc wrażeń. Ale był to przyjemny dzień spędzony w dobrym towarzystwie.
Do zobaczenia na trasie.
Relację przygotował Marek
Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj