O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Wycieczka Nr 12/2012 - Nowy Staw - 17 czerwca

Zbiórka: Dworzec PKP, godz. 9.10, wyjazd godz. 9.41

Trasa: Malbork, Kościeleczki, Tralewo, Laski, Nowy Staw, Chlebówka, Świerki, Lipinka, Lubstowo, Rakowo, Jazowa, Kazimierzowo, Elbląg

Długość trasy: 55 km, Uczestnicy: 38, Punkty: 55




Trasa rowerowa 1639400 - powered by Bikemap 


Na wstępie kilka słów wyjaśnienia. Jest to mój pierwszy występ w roli sprawozdawcy i mam nadzieję ostatni. Traktuję to jako incydent, w który mnie wplątał Janusz K.. Nigdy nie pisałem takich relacji, więc dla ułatwienia, podobnie jak uczeń, postanowiłem ściągnąć jakiegoś gotowca z Internetu. Nic nie znalazłem, co by się mogło nadać. Potem chciałem skorzystać z pomocy krasnoludków, ale okazało się, że trzeba dla nich wyciąć w drzwiach dziurę 5,5x7,2 cm. Poza tym,nie można ich zostawić bez nadzoru, bo z mieszkania zniknie wszystko co zdołają przez nią wynieść. W dawnych czasach było to nie do pomyślenia, dzisiaj jest zupełnie normalne. Wyszło na to, że musiałem pisać sam. Relacja jest krótka, żeby nikt nie ziewał.

Celem naszej, już dwunastej, wycieczki był Nowy Staw. Na wszelki wypadek, miejsce zbiórki zostało przeniesione do Malborka. Nikt z nas w Malborku nie mieszka, musieliśmy tam jakoś dojechać. Kilkanaście osób, nie trudząc się, skorzystało z uprzejmości PKP i dojechało pociągiem. Pozostali przyjechali na rowerach. Wyjechali o świcie z Elbląga i błądząc po bocznych, dziurawych drogach, jakoś dojechali. A znalazł się jeden, desperata, który chyba zaspał, bo przed dziewiątą, ruszył zatłoczoną autami główną drogą. Auta pędziły do Starego Pola, gdzie znowu zorganizowano jakieś targi.
W komplecie, spotkaliśmy się na placu przed malborskim dworcem. Po powitaniach i pobieżnym, z braku czasu, zapoznaniu się, kto w czym i na czym przyjechał, ruszyliśmy w kierunku zamku. Po drodze mieliśmy niezwykłą przygodę. Przejeżdżając przez jakiś plac, część kolegów została oblana wodą. Strumienie wody strzelały niespodziewanie w górę, z różnych miejsc nawierzchni placu. Ci, którym uszło to na sucho, mieli zadowolone miny, pozostali ociekające wodą. Przez długi czas przyglądaliśmy się, z niedowierzaniem i zachwytem temu zjawisku. Gdy się wszystkim to znudziło, ruszyliśmy dalej. Nie było to nic niezwykłego, zwykła woda z popękanych, starych rur wodociągowych. Mieszkańcy Malborka są do tego przyzwyczajeni i nikomu się nie chce ich wymieniać. Przed zamkiem następna niespodzianka. Stał tam żywy rycerz zakonny, w zbroi i białym płaszczu z krzyżem. Nieprawdopodobne, przecież Krzyżacy wynieśli się z zamku kilka wieków temu. A on został. Może zobowiązał się do tego jakimś ślubowaniem. Gdy przeminęła jego epoka i stracił źródła swoich dochodów, ludzie musieli go karmić, inaczej by nie przeżył. Zbroja nie miała nawet śladów rdzy, była dobrze utrzymana. Płaszcz miał nieskazitelnie biały, na pewno był uprany w proszku Vizir. Po zrobieniu kilku zdjęć na tle zamku, ruszyliśmy wzdłuż straganów z pamiątkarską tandetą, do przeprawy przez Nogat. Na drugi brzeg przeprawiliśmy się w komplecie, korzystając ze zbudowanej w tym celu kładki dla pieszych. Tam były następne zdjęcia z zamkiem w tle. Nie wiem, czy fotografujący się na tle zabytków (w szczególności ruin) mają świadomość, że na zdjęciach wydają się trochę starsi niż w rzeczywistości. Teraz to już za późno. Współczuję wszystkim koleżankom.

Bez przygód, gładkim asfaltem, przyjechaliśmy do Nowego Stawu. Cel: pełna słodyczy cukiernia. Utworzyliśmy ogromną kolejkę, jak za czasów PRL-u. Ciasta, ciastka, ciasteczka i inne słodycze, z półek lądowały na talerzykach. Z talerzyków wędrowały do ust. Dalej każdy wie. Nie wiem czy coś zostało dla legalnie zamieszkującej tam ludności. Przed wyjazdem, z bliżej nieznanych powodów, zebraliśmy się przy pobliskiej fontannie. Nikt się nawet nie kąpał. Zaraz za miastem zrobiliśmy dłuższy postój, nad jakimś sztucznym jeziorem, które ktoś wykopał, nalał wody i zostawił. Musieliśmy odpocząć po obfitej konsumpcji i nabrać sił do dalszej drogi.

Następny odcinek, do Rakowa, również udało się nam przejechać. Po drodze, w Lubstowie, zauważyć można było brak oryginalnego bruku. Ktoś go pokrył asfaltem. Zniknęła kolejna atrakcja. Kto po nim nigdy nie jechał, ma czego żałować. Rakowo to mała miejscowość, ale za to atrakcyjna. Przy wjeździe, mija się wielkie zbiorniki wody, zapewne jest to pozostałość po jakimś aquaparku, z epoki socjalizmu. Natomiast w centrum jest czynny, placyk zabaw dla dzieci. Zrobiliśmy postój, korzystając ze znajdującej się tam infrastruktury.

Za Jazową, była zaplanowana krótka, ale intensywna ulewa. Zamawiałem ją osobiście. Niestety, coś nawaliło i po suchej nawierzchni, zakurzeni, dojechaliśmy do punktu rozstania. Tam, jak zwykle, po małym zamieszaniu, były pożegnalne uściski dłoni, jakieś cmoknięcia i policzki. Nie wszyscy dotrwali do końca, kilka osób wcześniej zwiało do domu. I to by było na tyle.

Pozdrawiam

Relację przygotował Jurek H.


Komendant 13 June 2012 136,203 24 komentarzy

24 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Violeta
    Violeta
    Dokładnie (okok) , aby dojechać na czas i spalić kalorie , które uzupełnimy w cukierni przy rynku w Nowym Stawie:mniam:
    - 16 June 2012 20:45:23
    • Kazimierz
      Kazimierz
      I tyle wiedzy mi wystarczy.
      Do jutra
      - 16 June 2012 22:16:56
      • agawe
        agawe
        No Panie Inżynierze, tak się Pan kamuflował ze swoimi umiejętnościami :nono: Ale teraz już wszytko jasne - kolejny pisarski talent w grupie się ujawnił Brawo
        - 22 June 2012 07:30:38
        • Jurek
          Jurek
          Dziękuję za ciepłe słowa. Co znowu za talent? Jaki talent?
          Sposób, a nie jakiś talent. Polecam go wszystkim.
          Przed snem, trzeba zjeść duże pęto smażonej z cebulą kiełbasy.
          Po nocnych koszmarach, rano przychodzą do głowy różne
          rzeczy. Trzeba je zapisać i cała filozofia. Kiełbasa oczywiście
          z Lidla.
          - 23 June 2012 19:27:13
          Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
          Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj