O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Wycieczka Nr 24/2012 - Wdzydzki Park Krajobrazowy - 13-16 września

Zbiórka: Parking przy Leclercu, 13.09-czwartek, godz. 15.30, odjazd godz. 16.30

Trasa Nr 1: "Dookoła Jeziora Wdzydzkiego" - 14 września
Wdzydze Kiszewskie, Gołuń, Olpuch, Wdzydze Tucholskie, Jasnochówka, Borsk, Górki, Karsin, Mniszek, Odry, Karsin, Wiele, Kliczkowy, Przytarnia, Wygoda, Rów, Przerębska Huta, Czarlina, Skoczkowo, Wdzydze Kiszewskie.

Długość trasy: 66 km, Uczestnicy: 19, Punkty: -


Trasa rowerowa 1807340 - powered by Bikemap 



Trasa Nr 2: "Kościerzyna" - 15 września
Wdzydze Kiszewskie, Węglikowice, Grzybowo, Sycowa Huta, Rybaki, Szarlota, Kościerzyna, Będomin, Rekownica, Wielki Klincz, Wielki Podleś, Nowy Podleś, Rotembark, Juszki, Gołuń, Wdzydze Kiszewskie.

Długość trasy: 62 km, Uczestnicy: 19, Punkty: -


Trasa rowerowa 1807381 - powered by Bikemap 


Gdy jedziemy w Bieszczady już pierwszego dnia nad połoninami rozlega się radosna pieśń ,,Hej, Bieszczady, jakie cudne, gdzie jest, itd.". A Mazury? Przy dobrym dostrojeniu wycieczkowych głosów, wiatr nad jeziorami niesie znane słowa ,,Hej, Mazury, jakie cudne". Zajechaliśmy do miejsca swego przeznaczenia, czyli Wdzydz Kiszewskich prawie wieczorową porą i trudno było zachwycać się krajobrazami, ale po kolacji, a dokładnie po zrazie po kaszubsku już chciało się śpiewać ,,Hej Kaszuby jakie cudne, gdzie jest taki drugi kraj, tu zapomnisz chwile trudne, tu przeżyjesz życia maj".

Celem naszej 17-tej wycieczki, zwanej przez nas wyprawą, był Wdzydzki Park Krajobrazowy, pełen uroku i tajemniczości. Rejon cechujący się dużymi kompleksami leśnymi, występującymi dolinami małych rzek i jezior rozmaitego kształtu oraz wielkości. A całość łagodnie pofalowana, bez dużych różnic w ukształtowaniu terenu. Dokładnie o 8.55 karnie stajemy na zbiórce, sprawni i gotowi do nowych wyzwań, by ową gotowość utrwalić radosnym szczerzeniem zębów do Komendantowego aparatu. Dzień wita nas pogodny i to już usposabia nas pozytywną energią, której jeszcze nam przybędzie, o czym będzie później.

Ruszamy w stronę Gołunia. Droga wiedzie przez sosnowy las z ładnymi kobiercami różnokolorowych mchów i kępami wrzosów. Czuć zapach lasu, więc nie brak słów zachwytów nad otaczającą przyrodą. Za Gołuniem, po prawej stronie pośród drzew widać taflę jeziora. Jest uroczo. Na przedzie Kazimierz i Waldek. Pierwszy dysponuje sprawnym GPS, a drugi tropicielskim zmysłem, więc jesteśmy pewni, że trafimy tam, dokąd zmierzamy. Całość zamyka Zbyszek, a ponownie na wszelkich zakrętach widać charakterystyczną postać Małego, który sprawnie, wręcz baletowymi ruchami swych ramion kieruje zdezorientowanych rowerzystów na właściwy kierunek.

Tuż przed przystankiem kolejowym Olpuch zatrzymujemy się. Grażyna wypatrzyła tablicę informacyjną z nazwą parku krajobrazowego. Widać, dostała dobry instruktaż od Wybranego, który zapomniał zobaczyć taką tablicę na Wzgórzach Dylewskich. Obowiązkowo pstrykamy pamiątkowe zdjęcie w tle z nazwą parku.

Aż do Wdzydz Tucholskich kręcimy pedałami drogą pośród sosnowych lasów z domieszką innych gatunków drzew. W takich warunkach pedałowaniem nie można się zmęczyć.
W miejscowości Borsk zajeżdżamy nad jezioro Wdzydzkie. Wykonujemy pierwsze telefony z informacjami gdzie jesteśmy i co robimy oraz krótką sesję zdjęciową.

Ruszamy dalej. Skręcamy na miejscowość Górki, lecz następuje zmiana decyzji. Według mapy, droga powinna być utwardzona, jednak pierwsze metry pokazują coś innego. Napotkani mieszkańcy również nie polecają tej trasy. Wracamy na drogę główną, by w słońcu i wiatrem w oczy dojechać do Kliczkowy. Skręcamy ostro w lewo, by teraz razem z wiatrem dojechać do miejscowości Górki. Stąd ładna polna droga prowadzi nas do Karsin. Przed miejscowością na wysokim cokole postać, prawdopodobnie jakiegoś świętego z dzieckiem na ręku i napis ,,Na pamiątkę 1945 roku". Jedziemy przez miejscowość ulicą adekwatną do swojej nazwy. Jest to ulica Długa.

Tablica informacyjna kieruje nas w stronę rezerwatu przyrody ,,Kamienne Kręgi". Droga prowadzi przez las, jest ubity piach, a wiatr nie przeszkadza. W zależności od płci, wdychamy świeże powietrze i zapach lasu pełnymi piersiami lub pełnymi płucami. Dalej wyjeżdżamy na otwartą przestrzeń i poruszamy się wśród świeżo zaoranych pól i zagonów kukurydzy. Dwukrotnie pokonujemy meandrującą Wdę, a na jednym z mostków pstrykamy urocze zdjątka. To jeden z fragmentów naszych wdzydzkich tras, którymi chciałoby się jeździć w nieskończoność.
Ponownie zagłębiamy się w las i tablice informują nas, że TO jest już blisko. Rezerwat Kamienne Kręgi w Odrach, ponoć miejsce pozytywnej energii.

Rezerwat utworzony został w 1958 roku. Obejmuje kompleks leśny, na terenie którego znajduje się cmentarzysko plemienia Gotów z okresu od 70 do 200 roku naszej ery, w postaci charakterystycznych kurhanów i kręgów kamiennych. Szatę roślinną rezerwatu reprezentują dwa główne zbiorowiska. Mianowicie wrzosowiska porastające bezleśne ,,kręgi" oraz bór świeży, w którym dominuje 130 letni drzewostan sosnowy z niedużą domieszką brzozy. Największą atrakcją florystyczną rezerwatu są porosty. Miejsce to wpisane jest na listę dóbr dziedzictwa narodowego.
O każdym z tych elementów napisano już wiele, bo moc tajemna tego miejsca trwa i przyciąga. Różne legendy i opowieści o cudownym źródełku, o zapadniętej kaplicy i magicznej mocy kręgów podsycają wyobraźnie ludzi. Nie ma potrzeby przepisywać informacji ogólnie dostępnych w informatorach i internecie. Nas najbardziej zainteresowała magiczna moc tego miejsca. Zaopatrzeni w szkła powiększające i pozytywne myślenie ruszyliśmy w kierunku kamiennych kręgów. Każdemu przyda się nowa dawka energii na dalszą drogę. Krążyliśmy wokół kamiennych kręgów, rozkładaliśmy nad kamieniami ręce, by pozyskać moc energii mrucząc coś pod nosem. Niektórzy stali blisko kamieni, by energia wpłynęła do ciała nie tylko przez ręce, a w końcu trafiliśmy do miejsca ponoć szczególnego. Magiczne miejsce w Kręgach Kamiennych, zwane elipsą, to strefa pozytywnej energii. Według radiestetów, to miejsce szczególnej mocy, gdzie koncentruje się energia Ziemi i Kosmosu. Odwiedzający rezerwat przekonali się niejednokrotnie o dobroczynnym wpływie tego miejsca. Zaobserwowali u siebie ustąpienie bólów głowy i zmęczenia, poczuli się zrelaksowani, odprężeni i pełni sił witalnych. Ale czy na Kaszubach w ogóle takie negatywne symptomy u kogoś występują?
Usieliśmy na ławkach, niczym kury na grzędzie w oczekiwaniu, że coś na nas spłynie. Jedynie Magda nie chciała czekać, zdjęła buty by pobrać moc, co oczywiście skutkowało dalszymi nieprzewidzianymi zdarzeniami.
A teraz drodzy czytelnicy, usiądźcie wygodnie, wyciągnijcie nogi, rozprężcie się, a przekażę Wam dawkę pozytywnej energii pobranej z owego miejsca. Uwaga, przekazuje. Adin, dwa, tri " moc jest z nami. Czetyrie, piat, szest " starczy, bo w czasie wycieczek za Wami nie nadążę jechać.

Ruszamy dalej. Do miejscowości Kiczkowy powtarzamy naszą trasę i dalej kierujemy się w stronę Przytarni. Skręcamy w prawo i wzdłuż zielonego szlaku rowerowego, łagodnym zjazdem docieramy nad jezioro Wdzydzkie, i w miejscu zwanym Struga robimy przerwę. Pogoda nieco się popsuła. Jest chłodniej, ale to nam nie przeszkadza. Posilamy się, pstrykamy fotki, jest ogólnie bardzo fajnie. Lecz trzeba jechać dalej. I tutaj zaczynają się kłopoty z rowerem Magdy. Tylna dętka nie doznała tyle energii co właścicielka roweru. Dętka zaczyna mięknąć. Odbywa się pierwsze pompowanie, później drugie, ale prognozy nie są optymistyczne. A wokół ładny las, szutrowa droga, piękne mchy i nawet z rowerowego siodełka dojrzeć można grzyby, nie mówiąc o szwendających się grzybiarzach.

W pewnym momencie droga prowadzi ostro w dół i po drewnianej kładce trzeba przekroczyć niewielki rów z wodą. Jest problem, bo kładka jest mocno naruszona przez ząb czasu, wpław przejechać się nie da i tylko koleżeńska pomoc w postaci przenoszenia rowerów pozwoliła wszystkim przedostać się na drugą stronę. Niestety, pomoc ta nie przewidywała przenoszenia osób. Na brzegu owej strugi licznie zebrali się właściciele aparatów, czekając na moment wart pstryknięcia. Pozostał pewien niedosyt, bo nikt nie zwalił się do wody.
W końcu następuje to, co nieuchronnie musiało nastąpić. Wymiana dętki stała się koniecznością. Mały popędził przez las do pobliskiego jeziora, by odszukać dziurkę, a Andrzej z pełnym poświęceniem zajął się wymianą dętki. Nawet długo to nie trwało i podróż kontynuowaliśmy dalej. Niektórzy ten czas wykorzystali by jeszcze pozyskać leśne runo w postaci jagód i nacieszyć się ich smakiem.

Dalej Przerębska Huta, Czarlina, trochę leśnej drogi, trochę asfaltu, objeżdżając jezioro Jelenie dojeżdżamy do Wdzydz Kiszewskich.
Mamy nadczas, więc kierujemy się jeszcze w stronę wieży widokowej o wysokości blisko 36 metrów i konstrukcji z drewna modrzewiowego. Z wieży można podziwiać panoramę Wdzydz i Krzyż Jezior Wdzydzkich z licznymi półwyspami i wyspami. Sprawą sporną stała się ilość schodów prowadzących na sam szczyt wieży, więc proponuje tam pojechać, podziwiać widoki zapierające dech i przy okazji policzyć ilość schodów.

Wieczorem tradycyjnie spotykamy się przy ognisku. Temperatura powietrza sprzyja i nie bzyczą żadne owady. Tym razem są dwie gitary. Janusz, Krzysztof, Wacław i Andrzej wykonują przebój za przebojem. Wtórują im wszyscy uczestnicy wieczornej biesiady. Obfita kolacja sprawiła, że jest mało chętnych na pieczenie kiełbasy, co będzie miało swoje następstwa w dniu następnym. W pewnym momencie poprzez radosny śpiew uczestników ogniska, można było usłyszeć jakieś ciche plum plum wykonywane na jednej z gitar. To Waldek w kąciku delikatnie szarpał struny gitary. Czyżby następny talent?

W dniu następnym, już o godzinie 6.30 zbiera się Klub Miłośników Porannej Kawy. Patrzymy z obawą w niebo, bo nie wygląda najlepiej, a dodatkowo mży. Przy śniadaniu zapada decyzja o ewentualnym przesunięciu czasu wyjazdu, gdyby mżawka nie ustąpiła. Na szczęście wyruszamy w kierunku Kościerzyny dokładnie o zaplanowanej godzinie.

W miejscowości Wąglikowice, na krótkim postoju Komendant zadał krótkie, ale bardzo ważne pytanie ,,Czy ktoś zabrał kiełbasę?" To było włożenie kija w mrowisko. Okazało się, że prawie wszyscy ową kiełbasę widzieli, lecz każdy myślał, że ma ją zabrać ktoś inny. Rozgorzała kiełbasiana dyskusja, którą przerwał Mały. On oraz Krzysztof pojadą po ten wspaniały wytwór wędliniarski. Dzielni rowerzyści nadrobili około 10 km. Chyba dobrze im się jechało, bo niebawem spotkaliśmy się w miejscowości Grzybowski Młyn, gdzie spokojnym tempem dotarła reszta grupy. Wymuszoną przerwę spożytkowaliśmy na obejrzenie małego cmentarza ewangelickiego z początku XIX wieku oraz przepławki dla ryb znajdującej się na małej rzeczce o nazwie Trzebiochy.

Dalej to już prosta droga do Kościerzyny. Nasz cel, to skansen ,,Parowozownia Kościerzyna". To placówka muzealna prowadzoną przez Zakład Taboru w Gdyni. Tu zatrzymał się czas dla najlepszych tradycji polskiego kolejnictwa. W tym historycznym miejscu, powracają wspomnienia z niezwykłych i bogatych dziejów dróg żelaznych w Polsce. Zwiedzanie kolejowej ekspozycji w Kościerzynie daje możliwość bezpośredniego spotkania z fascynującą techniką minionych lat, a dla nas też okazję do wspomnień o parowozach, kartonowych biletach, drewnianych ławkach i podróżach w minionym wieku. W pomieszczeniach muzeum odnaleźć można niespotykane już narzędzia, maszyny, elementy starych mechanizmów, uzupełnione zbiorami dokumentów, pamiątek i modeli.
Za sprawą nasilającej się mżawki prysł czar wspomnień. Opóźniamy nasz wyjazd o czas zjedzenia całej babki majonezowej, którą odnaleźliśmy w jednej z sakw. Trudno, ruszamy. Na wierzchu wylądowały wszelkie ubrania przeciwdeszczowe.

Bardzo ruchliwą drogą docieramy do Będomina. Cały czas mży. Nie będę opisywał dyskusji z panem strażnikiem, który zabronił nam postawienia rowerów pod drzewem, a warto napisać kilka słów o Muzeum Hymnu Narodowego.
Muzeum mieści się w osiemnastowiecznym dworku, w którym urodził się i spędził młodzieńcze lata autor tekstu polskiego hymnu. W zabytkowych salach zgromadzono eksponaty związane z życiem Józefa Wybickiego oraz dziejami ,,Mazurka Dąbrowskiego". Muzeum prezentuje dwie wystawy stałe. Pierwsza z nich, obok życia i działalności publicznej J. Wybickiego, pokazuje okoliczności powstania hymnu oraz wnętrze dworu szlacheckiego z XIX wieku. Druga wystawa prezentuje rolę ,,Mazurka Dąbrowskiego" w utrzymaniu świadomości narodowej Polaków w walkach o odzyskanie utraconej państwowości.

Przestaje padać i czasami wygląda nawet słońce, ale pogoda niczym kapryśna panna. Coś przeciwdeszczowego każdy ma zawsze w pogotowiu. Prawdziwy twardziel, czyli Mały nawet nie myśli o żadnych przebierankach. Cały czas dumnie prezentuje Stopową koszulkę.

Dojeżdżamy do miejscowości Wielki Klincz i zatrzymujemy się przy niewielkim sklepie. A w sklepie zapachowy zawrót głowy. Świeże ciasta i ciastka, pieczywo wszelkiego autoramentu, a pyszna kiełbasa polska została przebojem dnia. Jednak nic nas tak nie ujęło, jak ogłoszenie o treści ,,Wszystkie gatunki napoi w postaci piwka - ceny promocyjne, a w szczególności Specjal".
To wszystko dobrze nas nastraja i energicznie ruszamy dalej. Mijamy kolejne miejscowości. Zaraz, zaraz, tylko żeby się nie pogubić. Kolejność była następująca: Wielki, Mały, Nowy a wszystko to Podleś. Po minięciu Nowego Podlesia wjeżdżamy w duży kompleks leśny. I znowu jedzie się znakomicie, a chłopaki są w swoim żywiole. Bardziej asekuracyjnie porusza się Tereska. Luźny piaseczek na drodze powoduje reakcję obronną w postaci zaciśniętych hamulców i przygotowanej nogi do ewentualnego podparcia. Prawidłowo, lepiej być mądrym przed szkodą.

Dobra zakupione w Wielkich Klinczach kuszą, kiełbasa w sakwie Małego nęci, więc czas poszukać ładnego miejsca, by spożyć małe co nieco. Zdania są podzielone, co do czasu i miejsca. Grozi schizmą. Na szczęście dojeżdżamy do wsi Juszki, pięknie położonej wśród lasów nad niewielkim jeziorem. We wsi można jeszcze zobaczyć chaty charakterystyczne dla budownictwa kaszubskiego, ale do jeziora dojechać się nie da. Private.

Za niecały kilometr zatrzymujemy się nad jeziorem Strupino. Afery kiełbasianej ciąg dalszy. Żeby upiec kiełbaskę, potrzebne jest ognisko, żeby było ognisko, potrzebne jest jakieś źródło ognia. A tu klapa, nikt nie dysponuje nawet pospolitymi zapałkami. Janusz vel Mały ruszył na południe, a Zbyszek na północ i obaj znaleźli to, co szukali. Jeszcze jeden i byłoby jak Trzech Budrysów. Miłośnicy zapiekanej kiełbaski mogli zaspokoić swoje apetyty.

Pogoda znowu się psuje, ale na szczęście do noclegowni już niedaleko. Do Gołunia droga prowadzi cały czas przez las. Pomimo chłodu jedzie się przyjemnie, a później asfalcik, też przez las, ,,rzut beretem" i dojeżdżamy do Wdzydz.
Po kolacji spotykamy się w ramach działalności klubu KMINEK, by podsumować nasz pobyt we Wdzydzkim Parku Krajobrazowym. Pokonaliśmy łącznie około 130 kilometrów. To nie jest dużo, ale przecież nie o to chodzi kręcąc pedałami po tak uroczej krainie. Od siebie mogę napisać, że generalnie nie znam Kaszub i to było moje pierwsze tak bliskie spotkanie z tym rejonem.

Największą atrakcją Kaszub jest przyroda i niezapomniane widoki, a prawdziwa perłą Wdzydzkiego PK, która decyduje o jego walorach jest zespół 4 jezior rynnowych i duże kompleksy leśne. Dodatkowo niewielkie różnice w ukształtowaniu terenu czynią ten rejon przyjazny rowerzystom. Tutaj można dobrze przewietrzyć płuca, nacieszyć oczy ładnymi widokami i zachwycać się miejscową przyrodą. A co ważne, nie czuje się zmęczenia. Adin, dwa, tri - moc jest z nami.
Niedzielę poświęciliśmy na zwiedzanie Kaszubskiego Parku Etnograficznego we Wdzydzach, a w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Kościerzynie. To również warto zobaczyć i zdjęcia z wycieczki też.
Relację przygotował Marek
Komendant 09 September 2012 25,005 6 komentarzy

6 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Komendant
    Komendant
    Będzie to już nasza 17-ta wyprawa, tym razem do Wdzydzkiego P.K. Poznamy krajobrazy i kulturę Kaszub, słynącą z pięknych jezior, pachnących żywicą sosnowych lasów oraz języka kaszubskiego. Zobaczymy Kamienne Kręgi w Odrach, Muzeum Kolejnictwa w Kościerzynie, Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie. Poznamy kaszubską wioskę Juszki oraz zwiedzimy Muzeum - skansen Etnograficzny we Wdzydzach Kiszewskich. Sprawdzimy jak wyglądają lokalne drogi i niektóre odcinki tras rowerowych prowadzących przez leśne kaszubskie dukty.
    Jak widać czeka nas sporo pracy. Do zobaczenia. Hejka
    - 09 September 2012 18:31:23
    • Komendant
      Komendant
      Dobrze Janusz, że przypominasz tym bardziej, że nie ma z nami Kasi, co to zawsze porządku pilnowała. Czerwona tablica i foto musi być bo to tradycja, inaczej głowy polecą. :nono:
      - 09 September 2012 20:53:13
      • Komendant
        Komendant
        Dla czystej formalności przypominam o zabraniu koszulek klubowych, a naszym muzykalnym kolegom instrumentów muzycznych. Dobre humory zabieramy wszyscy, bez względu na pogodę.
        - 12 September 2012 19:44:43
        • M
          Marek55
          Odpowiedź na informację o stanie kładki.
          "Witam serdecznie i dziękuję za informacje, wiemy, że kładka jest w nie najlepszym stanie i w najbliższym czasie planujemy to zmienić. ;)
          Pozdrawiam i zapraszam ponownie w nasze parkowe strony ;
          Katarzyna Wałdoch
          - 19 September 2012 21:15:52
          • Waldic
            Waldic
            "w nie najlepszym stanie" Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech
            Tej kładki tam po prostu NIE MA Rotfl
            - 19 September 2012 21:36:57
            • M
              Marek55
              Janusz, pójdę dalej niż właściciel sklepu w Wielkim Klinczu. Masz u mnie firmowy wytwór gratis.
              - 20 September 2012 08:37:57
              Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
              Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj