Po trzech płaskich etapach przyszedł czas na coś poważniejszego. Pojedziemy początkowym odcinkiem Green Velo od samego początku trasy do okolic Suchacza, wrócimy dołem tradycyjną trasą. Po drodze w Łęczu pod wiatą odpoczynek. Odcinek przez Bażantarnię do Dąbrowy i dalej do Jeleniej Doliny będzie pod górkę. Przewyższenia można zobaczyć na wykresie Bikemap klikając pod mapką na Route 3491839. Grupę poprowadzi Piotr.
Zapraszam serdecznie.

O rany, o kurde, o ja cię ....

Trochę o GV - co chcielibyście wiedzieć a boicie się zapytać

[color=#0000cc]KLIK[/color]

Jeżeli Marku wyrywasz się do tablicy, to powiedz nam, gdzie jest początek szlaku?.
Nawet tablica z oznaczeniem "koniec trasy" nie oznacza końca szlaku. Dlaczego?, ano dlatego, że znaki tuż przed tą tablicą kierują nas na wał. Można domniemywać, iż koniec trasy oznacza koniec jazdy po asfalcie a dalej poruszamy się po wale.
Żeby było ciekawiej, to na wale stoją znaki w stronę Elbląga o kierunku jazdy, sugeruje to, że wcześniej są jeszcze inne albo tablica "początek szlaku".
To jak to jest z tym początkiem i końcem szlaku?
Z mapy którą zamieściłeś wynika, że początek jest tam gdzie pierwszy MOR.. To dlaczego koniec jest w innym miejscu?.

Na Radomskiej nie ma prawidłowego oznaczenia początku (końca) Green Velo. Na jednej z map widać, że jest to przy Jachtklubie. Natomiast odbiór techniczny (zapis GPS z 23.12.2015) wskazuje punkt 900m dalej.

Najkrótsza sensowna odpowiedź : bo tak.
Nie doszukuj się sensu w Green Velo.

Ludzie nie bójcie nic bo nawet GV już niebawem może dotknąć swoją tajemniczą różdżką dobra zmiana. Abyśmy zdrowi byli

Biorąc pod uwagę dzisiejszą frekwencję, pomysł Piotra okazał się strzałem w dziesiątkę.
Dla wielu z Jej Uczestników "Green Velo" pokazał "swoje pazurki " ale jak się okazało dobry humor, sprzyjająca aura czynią cuda i pierwszy jego etap udało się zrobić bez większych problemów
Dzięki Wszystkim za mile spędzoną rowerową niedzielę
P.S.
A tu wszystkie fotki z dzisiejszej, niełatwej wycieczki:
https://goo.gl/ph...xiXQueP8v8

Zawsze w życiu jest coś pierwszy raz. W życiu STOPu też tej niedzieli było coś pierwszy raz. Miejsce zbiórki. Gdzieś na peryferiach miasta Piotr wyznaczył spotkanie i tym samym przeszedł do historii. Trochę zimna i wietrzna aura, ale też i z przebłyskami słońca z pomiędzy chmur, nie zniechęciła amatorów zbiorowego kręcenia pedałami. Miło było powitać wśród nas, chyba już w dobrym zdrowiu, dawno nie widzianego uczestnika crash test.
O Green Velo napisano dużo i zapewne jeszcze więcej będzie pisane. Sposób przeprowadzenia trasy budzi skrajne emocje wśród jej użytkowników i niewątpliwie wyznaczenie przejazdu przez nasze miasto, też może być dyskusyjne. Śmiem twierdzić, że dużo osób nie wiedziało dokładnie, jaki przebieg ma trasa przez Elbląg, ale teraz uczestnicy wycieczki już wiedzą. I za to chwała prowadzącemu. Przejazd zygzakiem przez miasto takiej kupy rowerzystów mógł wzbudzić zainteresowanie. Nie tylko ludzie okazywali zainteresowanie. Napotkany w lesie tabun koni, również na swój sposób okazał radość z obopólnego widzenia.
Trasa generalnie znana, ale kto dobrowolnie katuje się jazdą pod górkę? W towarzystwie to co innego. Trzeba zachować szyk i choćby łańcuchy pękały, to liczy się podjazd z uśmiechem. Chociaż też nikt nie wstydził się spokojnego spaceru z rowerem u boku i wsłuchiwania się w odgłosy przyrody. Tak było do Jagodnika i jeszcze kawałeczek przez las, a dalej to już było tylko z górki. Wart odnotowania był przejazd drogą przez las z Łęcza do Nadbrzeża. Większość z nas miała przyjemność podróżowania nią po raz pierwszy.
A później, to już było parcie na Elbląg, bo wszystko sprzyjało rowerzystom. Jedni podążyli prosto w domowe pielesze, inni jeszcze długo myśleli, jaką pizzę zamówić.
To była udana wycieczka, tylko ilość kanapek nie była adekwatna do liczby MORów.
PS. Chwała tym, którzy pierwszy raz świadomie lub przypadkowo podążali z nami okolicznymi drogami i bezdrożami. Wszystko da się pokonać, bo śmoc jest z nami.

Dziękuje za super rowerowanie ;)