O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Zakończenie sezonu - FROMBORK 2009 - 17/18.10.09

Zakończenie sezonu - FROMBORK 2009 - 17/18.10.09

Zbiórka: Przy zbiegu ulic Królewieckiej i Fromborskiej, sobota, godz. 14.30, Powrót w niedzielę.
( dotyczy osób wybierających się do Fromborka na rowerach)

Trasa: : Elbląg -Milejewo - Pogrodzie - Frombork - Elbląg

Długość trasy: ok. 70 km





Zakończenie sezonu 2009

Uzupełniając świetnie napisaną relację Marka R., oddająca w sposób właściwy klimat naszego spotkania we Fromborku, chciałbym dodać kilka informacji będących główna treścią podsumowania sezonu 2009.
Po raz kolejny spotkaliśmy się, tym razem w Domu Familijnym Rheticus we Fromborku, aby w licznym 34 osobowym gronie podsumować kończący się formalnie sezon rowerowy 2009.
Był to już 11-ty sezon Elbląskiej Grupy Rowerowej STOP. Podobnie jak ubiegłoroczny, jubileuszowy 10- ty sezon tak i obecny należy uznać za w pełni udany. Najlepiej pokazują to cyfry, którym przy okazji zakończenia sezonu warto przyjrzeć się bliżej i porównać je do ubiegłych sezonów.
Zorganizowaliśmy 29 wycieczek rowerowych ( w sezonie 2007 - 27 wycieczek, w 2008 - 30). Cztery z nich to były wyprawy rowerowe do: Parku Krajobrazowego Puszczy Rominckiej i Boreckiej, Parku Krajobrazowego Jury Krakowsko - Częstochowskiei, Parku Krajobrazowego Dolina Słupi oraz do Chełmna ( w sezonie 2007 -2 wyprawy, w 2008 – 4 wyprawy).
Łączna ilość przejechanych kilometrów na wszystkich wycieczkach wyniosła 2629 km, co dało 2106 punktów ( w 2007 - 1560 km i 2073 punkty, w 2008 - 3000 km i 3991 punktów). Zgodnie z uchwała podjętą na rozpoczęciu sezonu w tym roku do punktacji liczyliśmy tylko wycieczki niedzielne. Stąd tez duża różnica w punktach w porównaniu z ubiegłorocznym sezonem.
W wycieczkach uczestniczyło zawsze liczne grono rowerzystów, a liczba osób biorących udział wyniosła 75, z czego 58 osób uczestniczyły przynajmniej 3 razy i zostały sklasyfikowane. ( W sezonie 2007 - 51 osób z czego 34 klasyfikowane, w 2008 - 69 osób z czego 44 klasyfikowane.). Jeżeli zliczymy frekwencję wszystkich wyjazdów, to uzyskamy liczbę 625 osób, co daję średnią wycieczkową 21,55 osoby. ( w 2007 - 475 osób ze średnią 17,6, w 2008 - 671 osób ze średnią 22,4).
Niezależnie od rekordów czysto sportowych, mieliśmy również inne osiągnięcia, o których przy okazji podsumowania warto wspomnieć. Nasza nowa strona internetowa cieszy się dużym zainteresowaniem, a ilość wejść na stronę od początku jej istnienia, czyli od roku, przekroczyła 140 tys. a ilość zarejestrowanych użytkowników przekroczyła 100. Zajmujemy czołowe miejsca na listach rankingowych stron o tematyce rowerowej, tzw. Top Listach.

Mamy własny znaczek klubowy z logo grupy oraz własny proporczyk. W bieżącym sezonie startowaliśmy w koszulkach klubowych, Braliśmy udział w wycieczkach własnych ale również organizowanych przez innych jak Zlot Pamięci Narodowej w Nadbrzeżu czy Rajd z Fidelitas po zdrowie - III edycja.
Nie byłoby osiągnięć gdyby nie nasi rowerzyści, którzy licznie stawiali się na kolejne zbiórki i wyruszali w teren. Najbardziej aktywni w tym sezonie byli koledzy; Mirek R, Marian D. oraz Waldek Cz.. Otrzymali oni medale za I, II i III miejsce oraz nagrody rzeczowe. Medale za szczególną aktywność, której miarą było osiągnięcie minimum połowy punktów możliwych do zdobycia ( czyli 1053 ) otrzymało 17 osób, w tym koleżanki: Małgosia Sz., Alina Ś., Kasia Sz., Teresa Rz., którym należą się szczególne gratulacje i słowa uznania.
Nagrodę od Grupy i medal otrzymał Tomek O.- administrator strony internetowej naszej grupy za profesjonalne prowadzenie, aktualizowanie i rozbudowę strony, dzięki której uzyskaliśmy doskonałe źródło informacji oraz staliśmy się grupą znaną w kraju i nie tylko.
Były też upominki dla Ediego W. naszego seniora, za ciągłe wnoszenie do życia grupy coś więcej ponad przeciętną oraz Ani K. naszej najmłodszej rowerzystki.

W tym miejscu chciałbym podziękować kolegom, którzy poza aktywnością kolarską w sposób szczególny przyczynili się do działalności naszej Grupy. Marianowi D.za załatwienie trudnego tematu koszulek klubowych, zorganizowanie i poprowadzenie dwóch wypraw rowerowych oraz bieżące serwisy fotograficzne. Waldkowi Cz. za przygotowanie propozycji i poprowadzenie wielu niedzielnych wycieczek oraz świetne zdjęcia. Markowi R. za doskonale napisane relacje z wycieczek, konkursy oraz przygotowanie fotograficznej Prezentacji. Mirkowi R. za bardzo udane fotki oraz pomoc koleżeńską udzielaną fachowo przy wszelkich awariach sprzętu,

Rowerzyści biorący udział w zakończeniu sezonu otrzymali statystyczne zestawienie osiągniętych wyników oraz płytę DVD ze zdjęciami z wycieczek i wypraw rowerowych. Ja osobiście otrzymałem nagrodę rzeczową od całej grupy w postaci bardzo przydatnej torby rowerowej na kierownicę, za którą serdecznie dziękuję.
Wszystkim uczestnikom sezonu, nagrodzonym, wyróżnionym oraz biorącym udział w podsumowaniu i zakończeniu sezonu serdecznie gratuluję i dziękuję.

Kolejnym punktem programu była uroczysta kolacja, podczas której wznoszono liczne toasty i wspominano ostatni sezon jak również minione 11 lat działalności grupy. Można było obejrzeć albumy ze zdjęciami z poprzednich lat, uzupełniane do czasu, gdy zapanowała moda na aparaty cyfrowe i płyty CD i DVD. Była też oczywiście wspaniała zabawa przy dobrej muzyce Ediego.

Dziękuję wszystkim rowerzystkom i rowerzystom, którzy w minionym okresie 11 lat działalności uczestniczyli w niedzielnych wycieczkach rowerowych i poważniejszych wyprawach, tworząc w ten sposób historię i tradycje naszej Grupy.
Życzę wszystkiego najlepszego i do zobaczenia.

Sprawozdanie przygotował Komendant.

Relacja Marka R.
W przeddzień zakończenia naszego sezonu rowerowego, na Shoutboxe ukazała się wiadomość, że w sobotę to zaczyna się Harpagan. Zastanawiam się, co wymaga więcej wytrwałości? NJBT, czyli Nocna Jazda Bez Trzymanki, czy też Harpagan. Niewątpliwie NJBT wymaga więcej umiejętności, jest imprezą wszechstronną i tylko dla bikerów zaprawionych w wielu bojach.

Tego jeszcze nie było. Narodziła się, jak to było powiedziane w znanym filmie, nowa, świecka tradycja. Na miejsce pożegnalnej uroczystości udawaliśmy się zawsze grupowo i rowerowo. Tym razem była to rowerowa wyprawa samochodami. Podtrzymał tradycję tylko wysoki Mirek, który jako jedyny wyciągnął rower i uratował honor rowerzystów. Dzięki temu jednemu rowerowi uroczystość zakończenia sezonu uznano za ważną. Tłumaczeń było wiele, jednak generalnie przyjęto jedno, że było tego dnia tak niskie ciśnienie, iż zacni bikerzy nie chcieli narazić się na to, żeby im popękały dętki, w których wiadomo, ciśnienie jest dość wysokie. Może w tym i było trochę racji, bo w Januszowym picassowcu w tylnym kole lekko zeszło powietrze. Tak więc, w godzinach popołudniowych na trasie do Fromborka był dosyć wzmożony ruch samochodowy.

Po sprawnym zainstalowaniu się w gościnnych pokojach, punktualnie o godzinie 18, jak na uroczystej akademii zasiedliśmy za stołem i wszystkich przybyłych serdecznie powitał nasz Komendant, który dokonał podsumowania sezonu rowerowego. W tym momencie spieszę z wyjaśnieniem, dla osób które mogą nie być wtajemniczone w działanie Grupy. Sezon rowerowy, to tylko taki okres umowny, ponieważ w tej Grupie rowerem jeździ się od pierwszych dni stycznia, do końca grudnia. Oczywiście, kto ma na to chęć i warunki. Marian i spółka to na pewno.

Nie będę dokonywał podsumowania, bo niewątpliwie na grupowej stronie Zbyszek zrobi to samoręcznie. Były wspomnienia, wyróżnienia i wzajemne podziękowania. Otrzymaliśmy również obszerną dokumentację statystyczną minionego sezonu i płytę z bardzo dużą ilością zdjęć. Można oglądać i analizować dokumentację przez długie wieczory. Przynajmniej do Sylwestra jest czas wypełniony. W tym roku na podium załapali się sami panowie. Mirek, którego trzeba się strzec, bo może zrobić niespodziewanie zdjęcie, jak dobry paparazzi, ale kiedy jest potrzeba, zawsze pośpieszy z pomocą. Marian, niestrudzony organizator dalszych wypraw. Czym nas zaskoczy? Ponoć wybiera się za wielką wodę i będzie to zemsta za potop szwedzki. Waldek pokazał nam, że jest dużo ciekawego do zobaczenia w okolicach Elbląga i wierzymy, że jeszcze ma w zanadrzu wspaniałe pomysły na niedzielne wycieczki. A co do dokumentacji statystycznej, to już po wstępnej analizie można rwać włosy z głowy. Wystarczyło 26 punktów i byłbym wyżej w rankingu o jedno oczko. Mało tego, że jestem na pechowym miejscu, to jeszcze przede mną trzy damki.
Po tzw. oficjalnej części rozpoczęliśmy NJBT. Wprawdzie niektórzy może powinni już szykować się do spania, ale tego dnia rodzice byli bardzo wyrozumiali. Zresztą, jedno z nich otrzymało medal i cieszyli się jak dzieci z oglądania cennego nabytku do swojej kolekcji. Posililiśmy się tym, co dla nas przygotowano, wygłosiliśmy kilka wzajemnych hymnów pochwalnych, za jeden też serdecznie dziękuję i ruszyliśmy w tany. Zabawę czas zacząć, Zbyszek rusza i oczkiem mrugając, podał rękę Madzi, i skłoniwszy się grzecznie na parkiet prosi. Brzmią zewsząd okrzyki: Ach to może ostatni, co tak na parkiecie wodzi! To tak swobodna przeróbka pewnego dzieła. Za przykładem ruszyli pozostali. Muzyka przygotowana przez Ediego porywała do tańca. Edi, niczym zawodowy DJ prezentował coraz to nowsze i ciekawe nagrania. Chociaż w pewnym momencie ktoś włączył utwory, które można było charakterem porównać prawie do salsy. Tutaj prym wiodła Iza, która poruszała się po parkiecie niczym Shakira w teledysku. Niewątpliwie królem parkietu był Mirek. Jego indywidualne wykonanie Zorby zapewne rzuciłoby na kolana bohaterów filmu Grek Zorba. Natomiast zbiorowe wykonanie tego tańca chyba powaliłoby ze śmiechu tancerzy z Jeziora Łabędzi, bo bardzo przypominało finałowy taniec z tego baletu. Ale liczyła się dobra zabawa. Należy też wspomnieć o zbiorowym wykonaniu nieśmiertelnych kaczuszek. To było szaleństwo niczym w zbiorowej ekstazie. I tu można było wyłapać wyróżniające się indywidualne interpretacje tego tańca. Jeden ze znanych motororowerzystów z dolnej listy tabeli rankingowej, tego dnia przeszedł sam siebie. Machał ramionami niczym młoda kaczuszka skrzydełkami tuż po wykluciu, a policzki prawie same falowały w rytm melodii. Tak na marginesie, nie zawsze to co się pisze oznacza to samo. Ogólnie był to taneczny majstersztyk. Edi kręcił swoje piruety, Janusz udzielał cennych rad tanecznych najmłodszej uczestniczce naszej zabawy, Tereska czasami się uśmiechnęła, Ania częstowała sernikiem upieczonym zapewne przez Mirka, Justyna nie odpuszczała żadnego tańca w odróżnieniu od Janusza zwanego Małym, bo Januszów ci u nas dostatek, Andrzej między tańcami przegryzał co lepsze kąski, Alina czuła się na parkiecie tak swobodnie, jak na nartach, Marek z soku z czarnej porzeczki robił coś, na czym mógłby wystartować pershing, Kasi nie schodził z twarzy uśmiech przez cały wieczór, czym byli oczarowani Janusz i Kazimierz, dwóch przystojniaków pod krawatami, Małgosia przytuliła takiego niskiego itd., itd. Ktoś mógłby powiedzieć, że to zwykła potańcówka, natomiast Harpagan to adrenalina. Nie tak do końca. Był moment, że u uczestników imprezy podnosił się poziom adrenaliny. Było to w momencie, kiedy trzeba było skorzystać z pomieszczenia, w którym znajdowała się umywalka.

Zabawa trwała prawie do rana. Jeszcze dyskusja w podgrupie, podczas której Jurek zobowiązał się, że w najbliższym sezonie raz w miesiącu motor zamieni na rower i razem z Grupą wystartuje na trasę, i przyszedł czas na spoczynek, bo pora już późna. Trzeba było spać szybko, bo czasu do śniadania zostało niewiele. Tu i ówdzie z pokojów rozlegały się odgłosy, które nie przypominały śpiewu mitycznych syren, a raczej dźwięki pracującego tartaku.

Wspomożeni obfitym śniadaniem i napojami serwowanymi przez Janusza, po serdecznych pożegnaniach ruszyliśmy w drogę powrotną. Trochę z zazdrością i wstydząc się swojego postępowania patrzyliśmy na Mirka, który zasiadł na swej pięknej maszynie i popedałował w kierunku Elbląga, ciesząc oczy jesiennymi widokami i płuca rześkim powietrzem. W swoich blachosmrodach byliśmy na miejscu o wiele szybciej, ale czy do końca usatysfakcjonowani? Za rok wyruszamy rowerami, chyba że znowu ciśnienie będzie niskie.

Relację przygotował Marek R.
Komendant 13 October 2009 90,692 10 komentarzy

10 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Marian65
    Marian65
    Przeglądałem zdjęcia z sezonu 2009 naszej grupy i doszedłem do wniosku, że brakuje tu kilku fotek.
    Na płytce powinny się znaleźć zdjęcia z zakończenia sezonu 2008 co zamknęłoby całoroczny okres naszego rowerowania. Zakończenie sezonu 2009 powinno rozpocząć fotorelację z wycieczek sezonu 2010. To oczywiście tylko taka moja sugestia do rozważenia.
    - 20 October 2009 17:36:52
    • Andrzej
      Andrzej
      Jak zawsze wysoki poziom-Marku gratuluje! W przyszłym roku gdzieś Cię zgłoszę !Brawo
      - 21 October 2009 09:53:35
      • M
        Marek55
        Andrzeeeju!!! Powstrzymaj się przed nierozważnym krokiem:
        1) literacka nagroda Nobla - raczej odpada,
        2) polska Nike - nie w tych kategoriach
        3) zostaje kategoria opowieści 1001 nocy.
        - 21 October 2009 11:01:35
        • Andrzej
          Andrzej
          Jeszcze się zastanowię - ale taki talent nie może być niedoceniony ! Muza
          - 22 October 2009 07:09:50
          • M
            Marek55
            Czy będzie więcej "grzecznych" zdjęć z naszej uroczystości? Te trzy są najważniejsze, ale może jeszcze chociaż kilka.
            - 22 October 2009 15:47:50
            • Waldic
              Waldic
              Moje foty leżą w poczekalni Duży uśmiech
              - 22 October 2009 18:46:57
              • Komendant
                Komendant
                Zdjęcia Waldka można już oglądać. Będą jeszcze inne. ;)
                - 22 October 2009 19:09:54
                • M
                  Marek55
                  Wiem, że Komendant się nie myli, tylko sprawdza czujność STOPowiczów, ale jest napisane, że "Łączna ilość przejechanych kilometrów na wszystkich wycieczkach wyniosła 2629 km, co dało 2106 punktów". Czy myślę dobrze, że powinno być odwrotnie?
                  Zresztą, to nieważne. Ważne jest to, że jest przyjemnie i pożytecznie!!!
                  - 27 October 2009 08:21:49
                  • Marian65
                    Marian65
                    Marku, Komendant się nie myli. Punkty są liczone tylko z wycieczek niedzielnych, bez wypraw których dystans jest doliczony do przejechanych kilometrów przez grupę.
                    - 27 October 2009 11:04:17
                    • M
                      Marek55
                      Dzięki, kumam bazę!
                      - 27 October 2009 12:13:19
                      Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                      Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj