O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Wycieczka Nr 10/2010 - Święty Kamień - 13 czerwca

Zbiórka: Skrzyżowanie ul Królewieckiej i Fromborskiej, godz. 9.30

Trasa: Elbląg, Krasny Las, Jelenia Dolina, Ogrodniki, Zajączkowo, Huta Zuławska, Pogrodzie, Hojnowo, Święty Kamień, Tolkmicko, Kadyny, Suchacz, Nadbrzeże, Elbląg.

Długość trasy: 56 km, Uczestnicy: 21, Punkty: 84


Pokaż Wycieczka Nr 10/2010 - Święty Kamień - 13 czerwca na większej mapie

Święty Kamień. Miejsce tajemne i pełne legend, a przede wszystkim pomnik przyrody nieożywionej. Najprawdopodobniej nazwa wywodzi się z czasów, kiedy według legendy, pogańscy kapłani składali na nim ofiary w intencji wypływających na połowy rybaków. Żeby się nie powtarzać i nie tracić cennych kilobajtów na STOPowej stronie, uprzejmie wszystkich chętnych zapraszam do przeczytania relacji z ubiegłorocznej wyprawy do Świętego Kamienia. Jest tam napisane, skąd owy kamyczek się wziął.

Kiedy się człowiek budzi i widzi groźnie zachmurzone niebo, silnie wiejący wiatr, to rodzi się pytanie godne Hamleta. ,,Jechać, czy nie jechać", oto jest pytanie. Ale lubimy to co tajemnicze, więc w niedzielny poranek, pomimo widoków niesprzyjającej aury, na miejscu zbiórki stawiło się 21 osób. Dla ścisłości trzeba napisać, że początkowo było osób 20, a nieco dalej dołączył Andrzej, który jak i Jego rower stoją mocno na ziemi, bo każdy ma dwie stopy. Trzeba jeszcze wspomnieć, że 19 procent tej grupy stanowił pewien rodzinny klan. A jak będzie ich pięcioro?

Tym razem ,,oczko" nie gwarantowało nam pełnego sukcesu, czyli powtórzenia rekordu z 2008 roku. Brakowało kilku osób. Rozjechało i rozpłynęło nam się w tę niedzielę STOPowe towarzystwo. Ktoś poleciał za wielką wodę szukać klonowych liści, ktoś na mazurskich jeziorach łapał wiatr w żagle, a w razie złamania masztu mógłby go zastąpić, bo maszt jest niewiele wyższy, komendantura za dużym kanałem była umówiona z Elżbietą na popołudniową herbatkę, a kilka osób postanowiło zamienić kręcenie nogami na machanie ramionami i trzymanie tyłków poniżej poziomu wody, więc udali się na spływ kajakowy rzeczką o dźwięcznej nazwie Marózka.

A wiatr wiał. Ruszyliśmy. Były pewne głosy, że dmucha, że może nieco zmienić trasę, ale STOPowy triumwirat, czyli Waldek z przodu, Marian zamykający i Mały Janusz, jako egzekutor należności, był nieprzejednany. Obraliśmy kierunek na Krasny Las, by znaną ścieżką dotrzeć do Doliny Smoków. Tam chwila odpoczynku, małe co nieco, wspomnienie sobotnich śpiewów przy wiacie Wiktorówka, które to śpiewy wypłoszyły połowę zwierzyny z lasu i komenda na rowery. Dyscyplina musi być.

A wiatr wiał. Po drodze dowiedzieliśmy się przerażającej informacji, że Wielki Pies był mocno poturbowany, bo ironio, wpadł pod rower. Rowerzysta tylko przeżył, że nie dosięgła go Januszowa sprawiedliwość. Piesek ma się już dobrze i tak jak kiedyś potrafi na śniadanie schrupać 2 kilo wołowych kości. Ta dobra informacja nas uskrzydliła i chwila moment były Ogrodniki, a później Zajączkowo.

A wiatr wiał. Szosą 504 pomknęliśmy w stronę Pogrodzia. Pomknęliśmy, to dobre określenie, bo wiatr dmuchał w plecy i poniżej, i bez problemu było na liczniku momentami nawet 30 na godzinę. Wiatr nam sprzyjał, ale po drodze widać było też
i szkody jakie poczynił. Pełno było połamanych gałęzi, jak również tu i ówdzie leżały powalone całe drzewa.

Kilka słów o pogodzie, jaka nam towarzyszyła w tę niedzielną eskapadę. Było pochmurno i były obawy, że gdzieś po drodze złapie nas deszcz. Było wietrznie i były obawy, że jazda będzie niesłychanie ciężka. Strachy na lachy. Nie padało, a wiatr, jak się generalnie okazało, nie był taki upierdliwy.

W Pogrodziu obowiązkowy postój, bo znalazł się na trasie pierwszy otwarty sklep.
A wiatr wiał. Tuż za kościołem ostry skręt w prawo i ruszyliśmy w kierunku Chojnowa. Ta niewielka miejscowość, położona nieco na uboczu ma swój urok i swoją historię. Najstarsza informacja historyczna o Chojnowie pochodzi z roku 1308, kiedy to nastąpiła lokacja wsi na prawie chełmińskim. Odkryty w 1891 roku cmentarz kultury wschodniopomorskiej, świadczy o osadnictwie na terenie Chojnowa sięgającego epoki żelaza.

Umieszczony we wsi drogowskaz wskazywał wyraźnie. W prawo Frombork, Święty Kamień i leśniczówka Nowy Wiek w lewo. Nowy Wiek, skąd ta nazwa? Wjechaliśmy na uroczą polną drogę. Jechało się dobrze, bo piach był ubity. Nagle STOP. Rozdroże i chwilowa konsternacja, w którą stronę się udać, by dobrze trafić. Ale Pierwszy Szlakowy jest nieomylny. Podniesiona prawa ręka wyraźnie wskazywała kierunek jazdy. Za chwilę wjechaliśmy w wąską leśną dróżkę, momentami piaszczystą i prowadzącą mocno w dół.

Należało zachować szczególną ostrożność i rozwagę, bo były momenty, że rowerem niebezpiecznie rzucało na lewo i prawo. Szczęśliwie dojechaliśmy do następnego rozdroża, na środku którego stało drzewo, ale tym razem lewa ręka nieomylnie wskazała kierunek. Dalsza jazda, to nie żarty. Były ostre zjazdy, z zakrętami i po betonowych podkładach. I tym razem dała o sobie znać wysoka umiejętność wszystkich uczestników wycieczki prowadzenia jednośladów po drogach o trudnych podłożach. Momentami jednak trzeba było zejść z roweru, bo piach utrudniał jazdę. Pełni wrażeń przebytej drogi dojechaliśmy do miejsca, gdzie należy skręcić w stronę Kamienia. Jak wszystkim wiadomo, ścieżka prowadzi w dół, którą można pokonać prowadząc rower lub nim jadąc. I grupka rowerzystów tak stojąc i nie wiedząc, co począć, usłyszała słowa głębokiej treści, pełne filozoficznej myśli i refleksji, wypowiedziane pięknym i prostym językiem. Słowa, które dały oświecenie umysłowe i duchowe. Edi rzekł, ,,Kto nie schodzi, ten jedzie". Tak natchnieni dotarliśmy do celu naszej wycieczki.

A wiatr wiał. Wydawałoby się, że o Kamieniu napisano wszystko, ale tak siedząc na owym kamyczku doszliśmy do rewelacyjnego wniosku, do którego nie doszły najtęższe umysły tego świata. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z różnych lat. Raz kamień jest daleko od brzegu, innym razem nieco bliżej, a tym razem dostaliśmy się do niego bez zdejmowania butów. Jaki wniosek? Kamień WĘDRUJE.

Nieco umęczeni myślowymi rozważeniami, aż niektórych, tych najbardziej myślących, rozbolała głowa, przerwę przeznaczyliśmy na pogaduchy i skonsumowanie tego co w sakwach. Zapłonęło również małe ognisko przygotowane przez Mirka. Przystąpił do działania egzekutor, który wydusił od uczestników ostatnie srebrniki. Czas szybko zleciał i pora było ruszać w kierunku Elbląga. Prawie już wszyscy siedzieli na rowerach, kiedy Janusz jeszcze łykał ostatnie kęsy upieczonej kiełbasy.

A wiatr wiał. Planowane było, że za Tolkmickiem skręcimy w prawo i dalsza droga będzie wiodła tuż nad Zalewem. Niestety, triumwirat utracił panowanie i władza wymknęła się z rąk. Rozentuzjazmowany peleton pomknął szosą prosto do Kadyn. Tutaj krótki postój i pytanie ,,co dalej?". Władza pokazała swoje ludzkie oblicze i zezwoliła chętnym na ruszenie na spotkanie z Cieniem Wielkiej Góry, czyli udać się podjazdem w kierunku Łęcza i dalej do domu. Serdecznie pożegnaliśmy odjeżdżających i ruszyliśmy drogą na Pęklewo i Suchacz. Tuż za Kadynami, w lesie na drodze wielkie błoto. Z prawej strony obejścia nie ma, było z lewej przez duży, wyschnięty kopiec końcowego produktu końskiego przewodu pokarmowego. I tę przeszkodę pokonaliśmy.

Już bez żadnych przygód dotarliśmy do mety. Podziękowaliśmy sobie za wspólną jazdę i mile spędzony czas, snując plany rowerowe na najbliższe tygodnie.
A wiatr wiał.

Relację przygotował Marian R.
Komendant 08 June 2010 26,790 2 komentarzy

2 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Komendant
    Komendant
    Trasa ustalona. Moze uda sie pobic kolejny rekord ilosci osob znajdujacych sie na kamieniu, ale do tego potrzebna jest pelna mobilizacja, co najmniej 30.
    Mam prosbe do Mariana i Waldka aby poprowadzili Grupe, a do Janusza aby zalatwil sprawy organizacyjne.
    Jezeli bedzie pomysl na nastepna wycieczke Nr 11 to prosze Waldka o przeslanie projektu do mnie, to umieszcze mapke i opis.
    P.S. Przepraszam za brak polskich trzcionek, ale klawiatura z ktorej pisze takich znakow nie posiada.
    Zycze kolejnej udanej wycieczki.
    Pozdrawiam serdecznie.Z łezką
    - 09 June 2010 20:12:58
    • Darecki_EB
      Darecki_EB
      Witam ponownie! Jako żółtodzób w Waszym towarzystwie spróbuję "skaptować" kilka osób z mojego otoczenia... Na chwilę obecną dobrze rokują 4 osoby (razem ze mną). Co prawda na forum czytałem słuszne rozmyślania Kazimierza nt. współczynników aury, ale mam nadzieję, że na najbliższej wycieczce całe te "wyliczenia" nie sprawdzą się w żadnym calu - na korzyść frekwencji oczywiście. Tymczasem jutro udaję się do Giżycka, "ale za to niedziela będzie dla nas..." Uśmiech Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia!
      - 09 June 2010 21:10:49
      Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
      Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj