O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Wycieczka Nr 9/2011 - Frombork - "VI Warmiński Rodzinny Rajd Rowerowy" - 11 czerwca 2011 (sobota)

Zbiórka: Oddział PTTK Elbląg, ul. Krótka 5, godz. 7.45, start, godz. 8.00

Trasa: Elbląg, Nadbrzeże, Suchacz, Kadyny, Tolkmicko, Pogrodzie, Frombork, Pogrodzie, Milejewo. Elbląg.

Długość trasy: 76 km, Uczestnicy: 25, Punkty: 114


Trasa rowerowa 1030209 - powered by Bikemap 


"(Hmm, Komendant dzwoni? A co on znowu chce?)
- Słuchaj, rozmawiałem już z Grażynką "
(No tak, w ten sposób to na pewno coś ze mną załatwi!)
" i ona się zgodziła,"
(Ho, ho! To już mnie razem ubezwłasnowolnili!)
" ale powiedziała, że mam do ciebie zadzwonić bezpośrednio.
(Jasne! Wypadałoby!)
Chodzi o to, że mnie na najbliższej wycieczce nie będzie. Waldek powiedział, że nie chce, ponieważ też chciałby pojeździć swobodnie, a nie ciągle prowadzić."
Tak, ten ostatni argument był najbardziej przekonywujący. Nasz Wspaniały Pomysłodawca Tras wielokrotnie był ustawiany w roli szlakowego naszych wycieczek i ma prawo do "pojechania swobodnego". W ten sposób, mając w pełni świadomość w jak bardzo niegodne ręce Komendant deleguje obowiązki, zgodziłem się na poprowadzenie nietypowej wycieczki do Fromborka.

Wycieczka była nietypowa, ponieważ odbyła się w sobotę (co, sądząc po wpisie na Shoutbox'ie, niestety uszczupliło listę uczestników), a ponadto w tym wypadku byliśmy drużyną startującą w ramach "VI Warmińskiego Rodzinnego Rajdu Rowerowego". Organizatorem Rajdu był Powiat Braniewo działający w imieniu i na rzecz Stowarzyszenia Dom Warmiński z siedzibą w Lidzbarku Warmiński. Organizator powierzył obowiązki przygotowania i przeprowadzenia imprezy PTTK Oddział Ziemi Elbląskiej. Na pięciu trasach starowało w sumie około 70 osób. Członkowie naszej Grupy jechali po trasie nr III lekko zmodyfikowanej przez Komendanta.

Zbiórka była wyznaczona wyjątkowo wcześnie, jak na nasze zwyczaje. Może właśnie z tego powodu o planowanej godzinie 7:45 nikogo pod biurem PTTK nie było. Jednak wkrótce ze wszystkich stron zaczęły zjeżdżać dwukołowce wioząc na siodełkach swoich właścicieli. Prezes elbląskiego oddziału PTTK pan Tomaszewski przywitał nas na starcie, powiedział kilka miłych słów zachęty do zmierzenia się z dystansem i mogliśmy już ruszyć na trasę. Z panem Prezesem spotkamy się na mecie we Fromborku.

Trasa wiodła po szosach znanych i wielokrotnie objeżdżanych przez Stopowców. Pomknęliśmy drogą na Suchacz. Tak, właśnie: pomknęliśmy. Wiał silny wiatr w plecy, dlatego rowerom niewiele trzeba było pomagać, aby mknęły przed siebie. Na przedzie ustabilizowała się czołówka, którą trudno było powstrzymać. Trasa była prosta, nie można było się zgubić, dlatego pierwszy postój wyrównawczy został zaplanowany w Suchaczu. Zjazd do Suchacza jest wprawdzie stosunkowo krótki, ale w naszej okolicy chyba najbardziej stromy. Z tego powodu wskazania liczników naszych bikerów niejednokrotnie zatrzymywały się na wartościach przekraczających 60 km/h. Bardzo długo oczekiwaliśmy na wszystkich miłośników dwóch kółek, którzy wyjechali z Elbląga. Podczas tego postoju część rowerzystów przeprowadziła kontrolę przygotowania plaży do letniego wypoczynku (zapominając na moment, że Sanepid ponownie uznał wody Zalewu jako niebezpieczne dla kąpiących się). Pozostali toczyli rozmowy w podgrupach. W jednej z nich głównym gawędziarzem był Długi Mirek, który mając świeżo w pamięci konstrukcję słynnego dalekowschodniego muru, dopiero aklimatyzował się do warunków panujących na Wysoczyźnie Elbląskiej. Nasze oczekiwania się przeciągały. W końcu dotarła do nas wiadomość, że część osób z różnych powodów wycofała się z Rajdu.

Kolejny postój został zorganizowany w Kadynach. Poprzedzała go jedna z najbardziej selektywnych górek znajdujących się w okolicy Elbląga. Mimo, że były osoby, które proponowały, aby w tym miejscu dokonać korekty trasy i pojechać dobrze nam znaną drogą wzdłuż Zalewu Wiślanego (kurtuazyjnie zapomnijmy, które to były osoby) to jednak wszyscy nadspodziewanie sprawnie wdrapali się do skrzyżowania Kadyny-Łęcze, a potem znów szprychy migotały, wiatr szumiał w uszach i z jednej strony można było się czuć lekkim jak piórko, a zarazem mieć w sobie tyle hartu ducha, że nie straszne byłoby pójście z żywiołami w zawody. Bardzo dzielnie wzniesienie pokonał nasz młody, 15-letni przyjaciel Michał. Wielka ambicja Michała dała swój wyraz w pytaniu zadanym podczas zjazdu:
- Czy nie jestem ostatni?
Zapewniam, że nie był!!

Tym razem wyrównawczy postój w Kadynach nie był zbyt długi. Koleżanki i Koledzy dokonali niezbędnych zakupów w sklepie i już domagali się dalszego kręcenia korbą uzbrojoną w dwa pedały. Kolejny, tym razem bardzo długi podjazd kończący się wypłaszczeniem trasy, czekał nas za Tolkmickiem. Tu także wydawało się, że trudno jest się zgubić na drodze do Pogrodzia. Na podjazdach peletonik miał tendencję do rozciągnięcia, dlatego miejsce zborne zostało wyznaczone przy sklepiku w Pogrodziu. Czekaliśmy aż wszyscy dojadą. Zaglądaliśmy do sklepiku i dalej czekaliśmy. Czyżby ponownie nasza grupka się uszczupliła? Ach nie! Zarówno w Suchaczu jak i w Kadynach wyraźnie ogłaszano, że pomimo pewnych sugestii na starcie to jednak jedziemy wg trasy zapowiedzianej przez Komendanta. Nie zważając na to, kilka osób, zapewne zajętych bardzo ważnymi własnymi rozmowami, nie dosłyszało ogłoszeń i wybrało polny dukt przez Chojnowo. Osobną ciekawostką, wymagającą mojej głębszej refleksji, jest fakt, że pewna rowerzystka, prywatnie dość blisko ze mną związana, słyszała komunikat, że jedziemy przez Pogrodzie, a jednak - hmm - wybrała towarzystwo "chojnowiczan".

Odcinek Pogrodzie-Frombork charakteryzował się silnym wiatrem w plecy i korzystnym nachyleniem drogi. Mogło to tylko oznaczać ni mniej ni więcej jak tylko to, że nasze liczniki cały czas przekraczały wartość 30 km/h. Tak silna grupa dotarła do mety dużo przed czasem, a skoro tak, to nie sposób było nie połasić się na lody (ostatecznie to w tym miejscu powstał mój awatar). Wkrótce dotarli do nas "uczestnicy podrajdu po trasach gruntowych". Prezes Tomaszewki przekazał nam informację, że dalszy program dzisiejszej imprezy opóźni się o godzinę. W tej sytuacji, mając bardzo dużo wolnego czasu, Grupa zwiedziła wzgórze katedralne, port (do tej pory nie wiemy, czym Makowa Panienka przekonała Mirka do odstąpienia od planu wrzucenia jej do wody), a także molo, dla którego lata świetności chyba minęły bezpowrotnie. Przed restaurację "Pod Wzgórzem" zajechała Telewizja Braniewo24 i tu kilka osób naszego team'u poczuło swoją szansę zaistnienia w eterze. Jak się później okazało, posiadaczką najbardziej medialnej twarzy (a zarazem zapewne najbardziej merytorycznej wypowiedzi) okazała się Dorota. Gratulacje!!!

Organizatorzy Rajdu poczęstowali nas obiadem, po którym odbyła się część klubowa imprezy. Komandor Rajdu poinformował, że "VI Warmiński Rodzinny Rajd Rowerowy" był dofinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007 - 2013 (przy czym okazało się, że aby móc skorzystać z Funduszu nie wystarczy mieć dobry pomysł, ale przede wszystkim trzeba wykazać się wybitnymi zdolnościami w dziedzinie szermierki słowa pisanego). Każdy z uczestników został obdarowany koszulką lub kubkiem, na których umieszczona była nazwa Rajdu.

"Cyfry rzymskie używane przez starożytnych Rzymian są pochodzenia etruskiego (około 500 r. przed naszą erą). Tylko ten system numeracji rozpowszechniony był w Europie do XIV wieku. Dzisiaj również ich używamy, ale rzadko, w szczególnych przypadkach: do numeracji wieków, tomów, ksiąg, rozdziałów, imion panujących władców."
(http://parkwiedzy.pl/aeh21/rzymskie.htm)

Tak, oprócz panujących władców czasami rzymskich cyfr używa się do numeracji Warmińskich Rodzinnych Rajdów Rowerowych i na pewno od XIV wieku umiejętność ich używania powoli zamiera. Z kubków mogliśmy się dowiedzieć, że był to rajd VI, a z koszulek, że - IV. A może po prostu pozbywano się starych zapasów? Podczas uroczystości zakończenia Rajdu organizowane były konkursy z wiedzy o regionie, były nagrody dla najmłodszych i najstarszych uczestników, a także, zgodnie z nazwą imprezy, dla rodzin (pewna rodzina z Grupy Rowerowej Stop też dostała nagrodę w tej kategorii!). Mieliśmy już wracać, gdy zawsze czujny Mirek zatrzymał nas informacją, że dostaliśmy puchar. Byliśmy jedną z pięciu drużyn, którym przyznano pamiątkowe dyplomy i puchary.

Powrót podzielony był na trzy etapy. Ponownie dość długie popasanie mieliśmy pod znajomym sklepem w Pogrodziu. Tym razem nikt nie zboczył z trasy. To tylko Marian miał kłopoty sprzętowe. Dętka została szybko wymieniona. Po kolejnej, tym razem krótkiej przerwie pod milejewskim sklepem ruszyliśmy do Elbląga. Ten odcinek to niemal permanentny zjazd i uczestnicy sobotniej eskapady mieli możliwość wyżycia się na swoich rumakach.

Jak już było wyżej wspomniane, w wycieczce brał udział Michał. Chłopak nam powiedział, że do tej pory jego najdłuższy przejechany dystans to 20 km. Dlatego na ostatnich kilometrach wszyscy Michałowi kibicowali. Nasz Młody Przyjaciel spisał się bardzo dzielnie, pomimo tego, że w końcówce miał chyba lekkie kłopoty sprzętowe. Dostał za to gromkie owacje po przybyciu na miejsce pożegnania. Gratulujemy Ci Michale!! Zasady w Grupie są takie, że młodzież może z nami jechać jedynie pod opieka dorosłych. Dlatego albo znajdziesz sobie dorosłego opiekuna, albo - zapraszamy Ciebie do naszego grona za trzy lata.

Chciałby wszystkim serdecznie podziękować za uczestnictwo w wycieczce. Jak zwykle byliście wspaniali!

Mały

PS. Pewne sygnały dotarły do mnie już podczas Rajdu, a po imprezie potwierdziły się. Okazało się, że podczas odcinka do Suchacza były osoby, które wycofały się z jazdy z powodu zbyt dużego tempa. Chciałbym zainteresowane osoby przeprosić za zaistniałą sytuację. Uznałem za dobry pomysł, aby na 45-cio kilometrowym odcinku drogi (po znanej trasie) zrobić trzy przerwy po każdym podjeździe (w celu ponownego zebrania wszystkich uczestników). Przy sprzyjającym wietrze nie miałem sumienia wstrzymywać osób, które chciały ścigać się z wiatrem. Założenie to, jak widać, okazało się błędem. Proszę to złożyć na karb mojego braku doświadczenia i (myślę, że mogę to napisać także w imieniu Komendanta) nie rezygnować z udziału w naszych imprezach. Na pewno pod kierownictwem Komendanta lub bardziej ode mnie doświadczonych kolegów takie sytuacje nie będą więcej miały miejsca.

Relację przygotował Janusz K.

Komendant 08 June 2011 54,513 12 komentarzy

12 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Waldic
    Waldic
    - 11 June 2011 20:48:09
    • Andrzej
      Andrzej
      Janusz relacja świetna - zresztą jak zawsze kiedy TY piszesz!Brawo Inna sprawa to droga do Fromborka - tempo 23;24km/h pod górę było nie dla wszystkich tak wiekowo jak i wagowo do utrzymania - padali nasi sportowcy - patrz Bogdan! Szkoda,że nie było zamykającego,który miałby kontakt z prowadzącym? Grupa choć porwana do celu dotarła z dużym zapasem i to (przypadkowo) po szlaku rowerowym R-64. We Fromborku było już tylko wspaniale i szkoda,że musieliśmy szybciej odjeżdżać ! Beczy Duże słowa uznania dla organizatorów!!!Brawo Jak nas zaproszą to za rok pojedziemy również (papa)
      - 22 June 2011 09:55:58
      Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
      Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj