O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Wycieczka Nr 6/2012 - Zastawno - 13 maja

Zbiórka: Skrzyżowanie ulic Fromborskiej i Królewieckiej, godz. 9.30

Trasa: Elbląg, Jagodnik, Jelenia Dolina, Ogrodniki, Milejewo, Majewo, Nowe Monasterzysko-wiadukt, Kwietnik, Zastawno, Pomorska Wieś. Wilkowo, Przezmark, Nowina, Gronowo Górne, Elbląg

Długość trasy: 52 km, Uczestnicy: 43, Punkty: 78


Trasa rowerowa 1564632 - powered by Bikemap 


Jak by tu zacząć? Może ,,za siedmioma górami i siedmioma", itd. ,,A juści" też by można było zacząć. Sam już nie wiem. Qźwa, to taki zamiennik innego słowa na ,,q", najlepiej będzie jak zacznę normalnie i od początku.
Będzie o liczniku, który teoretycznie powinien działać, a nie działał, wiośnie, pękniętej gumie, nowych rowerach, pomidorówce, płucach jak miechy, fajnych trasach, rowerze co wylądował w rowie i może jeszcze kilku sprawach.

,,Podczas wycieczki dookoła Jeziora Drużno paliło słońce, w trakcie wycieczki do Kadyn lał deszcz. Tym razem powinno być wszystko w normie." orzekł na forum Najważniejszy. I co niedowiarki. Nie ma co oglądać prognoz pogody, tylko patrzeć co napisze Komendant. Wszystko się sprawdziło, więc tłumnie i z ochotą stawiliśmy się na kolejne zbiorowe pedałowanie.

Z miejsca startu ruszyliśmy w kierunku Milejewa. Blady strach padł na niektóre lica obecnych rowerzystów, bo przed oczami mieli ostry podjazd na Dąbrowę. Gdyby uważniej przestudiowali mapkę z zaznaczoną trasą niedzielnej wycieczki, wiedzieliby, że pierwszy etap do Jagodnika będzie prowadził między działkami i dalej przez las po betonowych płytach. Ale podjazd na tym etapie też był. Pod górkę, omijając błotne kałuże dojeżdżaliśmy do Jagodnika. Peleton uległ rozciągnięciu, a nad nim zapanowała cisza. Zamilkły wesołe odgłosy i osłabło ogólne ożywienie. Ale to tylko chwilowo.

Jest i centralny punkt miejscowości. Jest możliwość skorygowania posiadanego na sobie ubioru, jedni wciągają w płuca świeże i rześkie powietrze, inni substancje smoliste, ale ogólnie wszyscy zadowoleni. Grupa niewiast rozprawia na temat ubioru i kina, ogólna sielanka, i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie licznik na Agnieszkowym rowerze. Coś osłabł. Grupa znakomitych znawców dotykała, macała, rzecz jasna licznik, ale to nic nie dało. Jakby miał kabelek, to by działał.
Ruszamy w kierunku Jeleniej Doliny. Jeszcze tylko tuż za Jagodnikiem ostry podjazd i dalej to już czysta przyjemność. I to nie tylko ze względu na nową drogę, ale przede wszystkim na wszechobecną wiosnę. Widać, że świat roślin i zwierząt przechodzi okres budzenia się do życia, a kolory jak nigdy są bardzo wyraziste i soczyste. Takie odczucia towarzyszyły nam praktycznie przez całą trasę, bo wszędzie było widać wiosnę w jej najpiękniejszej postaci. Ale nie każdy to spostrzega tak od razu, o czym będzie jeszcze słów kilka w postaci dialogu.

Dojeżdżamy do J.Doliny. Czas relaksu w naszej trudnej wędrówce. Widać dokładnie, że sezon grillowy już się zaczął. Ciekawe, czy to miejsce doczeka się kiedyś prawdziwego gospodarza?
Obieramy kierunek na Ogrodniki i dalej na Milejewo. Rowerowe towarzystwo złapało właściwy rytm kręcenia pedałami i nie straszne są nam mniejsze i większe podjazdy. W Milejewie rzecz jasna zatrzymujemy się przy sklepie. To nas wzmacnia i dodaje energii do dalszej jazdy, mimo że sakwy są jakby nieco cięższe.

Na dalszą drogę nie można narzekać. Ładny asfalt, nieco z górki i boczny wiaterek. Idzie jak po przysłowiowym maśle. Mijamy MajEwo i dojeżdżamy do wiaduktu nad trasą S22. Wspólna fotka upamiętnia tę część etapu.
Kilkaset metrów poruszamy się wzdłuż trasy S22 w kierunku Elbląga, by skręcić na Kwietnik.
Poruszamy się swobodnie, pedałując rytmicznie, bo to przecież wiosna. Między Kwietnikiem a Zastawnem miałem dwie pouczające rozmowy. Najpierw dowiedziałem się od Ryszarda, że opuszczamy Wysoczyznę, a przed nami Nizina Warmińska.
Rozmowa druga.
- Marek, słyszysz to kumkanie żab?
- Słyszę.
- A śpiew ptaków?
- Słyszę.
- Czujesz ten zapach powietrza?
- Aha.
- To wiosna.
I wszystko stało się jasne dzięki tym kilku słowom sympatycznej bikerki.

Dojeżdżamy do Zastawna. Pogoda całkowicie nam sprzyja i odpoczynek przy ognisku staje się czystą przyjemnością. Tylko wspomnę, że było ognisko, kiełbaski, że Michał płuca ma jak miechy, co udowodnił rozniecając żar pod drwami. Były rozmowy Polaków i piękne konie w tle. Było jeszcze oczekiwanie na obiecaną pomidorówkę, ale transport ze wspomnianą zupą ponoć przez pomyłkę pojechał w zupełnie innym kierunku. Niepotrzebnie Waldek zabierał ze sobą łyżkę.
Jednak najważniejsze przed nami. Stoją dwa nowe, świeżutkie rowery, którym słów kilka należy poświęcić. Przy jednym stoi Edi, przejęty jak nigdy. Nie dziwota, rowerów co roku się nie zmienia, a poprzedni rower Ediego zwany ,,Mustangiem" swoje lata miał. Niejedno muzeum techniki chciałoby go mieć wśród swoich eksponatów. Służył wiernie swemu właścicielowi, choć czasami coś się w nim popsuło, ale zawsze właściciel podchodził do niego z sercem. Tylko czasami z palnikiem, kiedy urwała się kierownica podczas objazdu Brodnickiego PK i z młotkiem, kiedy tylna przerzutka nie chciała tkwić na swoim miejscu podczas wyprawy do Krajeńskiego PK. Jak by na to nie spojrzeć, skończyła się pewna epoka. Drogi kolego Edi, bądźcie razem na dobre
i na złe.
Przy okazji rozgorzała dyskusja, jak jest płeć owej maszyny. Rower, jak sama nazwa wskazuje, to on. Ale rower Ediego, to ona, bo damka. Słowa właściciela ,,na NIEJ dobrze się jeździ" przesądziło sprawę. Także nowe imię też jednoznacznie określiło płeć ,,Eduarda Silver Dark Blue" . Jak stwierdziła Alina, ta nazwa brzmi majestatycznie, a od siebie dodam, jak rodem z meksykańsko-wenezualsko-brazylijskiego serialu.
Obok drugiego roweru też nie można przejść obojętnie. To zdecydowany zdobywca
i pogromca szos, a jego nazwa ,,El Nino" w zupełności do niego pasuje. To nie rower dla grzecznych dziewczynek, to rower dla prawdziwych mężczyzn i twardzieli, by na drodze siali zamęt i zniszczenie. Pasuje do swojego właściciela, czyli Michała jak ulał. Nie tak walory techniczne owej maszyny wzbudziły podziw tłumu, jak oryginalna podpórka. Bardzo naturalna i ekologiczna.

Czas przerwy mija i pora ruszać w drogę powrotną. Pierwsze metry nieco ciężkie, ale przy kolejnych rowery nabierają właściwego rytmu. Spokojnie pokonujemy kolejne kilometry. Dojeżdżamy do miejsca, gdzie powinniśmy skręcić na Wilkowo i dalej pędzić na Przezmark, ale jest zmiana decyzji. Edi zaproponował jazdę drogą tzw. techniczną wzdłuż S22 i zjazd prosto do Gronowa, rzecz jasna Górnego. Jest zgoda Komendanta, bo w tym dniu Ediemu się nie odmawia i to był przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Musimy się jednak zatrzymać, bo poszła wzdłuż peletonu wieść, że pękła guma w Doroty rowerze, a niektórzy mówili coś innego. Gdyby wierzyć rozsiewanym plotkom, a my plotkom nie wierzymy, sprawa wyglądała następująco. Ośmiu bikerów rzuciło się nie wiadomo, czy na rower, czy na Dorotę. Rozebrało, nie wiadomo czy rower czy coś jeszcze. Macając, szukali dziury nie wiadomo, czy w oponie, dętce, czy może gdzieś jeszcze. Chyba coś w tym było, bo oczom tych co czekali daleko z przodu ukazał się peleton, na czele którego pedałowała zadowolona właścicielka pechowego rowerka.

Mkniemy w stronę Gronowa. Trasa fajna, pofałdowana, ale jednak z górki. W tak licznym peletonie należy zachować ostrożność, bo łatwo o nieprzewidziane zdarzenie. Można niechcący zajechać komuś drogę i nieszczęście gotowe.
Na jednym z łagodnych zakrętów jeden z rowerków nie zachował należytej ostrożności i wylądował w przydrożnym rowie. Dobrze, że było miękko i rowerek nie doznał żadnych obrażeń. A mama na pewno kiedyś mówiła, by nie oglądać się za chłopakami.

Wjeżdżamy prosto do Gronowa, jeszcze kilka zakręceń i jest tabliczka z napisem ,,koniec".
Co można napisać na podsumowanie? Zacytuje ,, Lubię maj, to na pewno najpiękniejszy miesiąc w roku. Wszystko wygląda na takie soczyste, piękne, obudzone całkowicie do życia. Pogoda wprawdzie nas nie rozpieszcza, ale ponoć pogoda to nie to co widzimy za oknem, ale stan ducha".
I ten pozytywny stan ducha zachowajmy przez cały rok, nawet wtedy, gdy nie zawsze coś jest po naszej myśli.

Relację przygotował Marek


Komendant 09 May 2012 19,247 8 komentarzy

8 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • Komendant
    Komendant
    Podczas wycieczki dookoła Jeziora Drużno paliło słońce, w trakcie wycieczki do Kadyn lał deszcz. Tym razem powinno być wszystko w normie. Na terenie znanej nam stadniny koni w Zastawnie przy ognisku będzie można dokonać obrzędu na pogańskich rowerach i wypocząć. Hejka
    - 09 May 2012 21:48:33
    • Jurek
      Jurek
      Na taką trasę, miejsce ogniska i pogodę, najlepsza jest
      pomidorowa. Muszę szybko skombinować gar pomidorowej.
      - 10 May 2012 18:28:41
      • M
        Marek55
        Jurek, wpadłeś. W zasadzie pomidorową lubią wszyscy. Może być z ryżem lub z makaronem, ale żeby była marchewka. I pamiętaj, na żadnej rosołowej kostce, tylko na dobrym mięsie.
        Zacznij już gotować.
        - 10 May 2012 20:23:07
        • Waldic
          Waldic
          Łyżkę będę miał swoją, zadbaj tylko o talerze Duży uśmiech
          - 10 May 2012 20:54:16
          • agawe
            agawe
            Czyżby ziemniaki popadły w niełaskę :o ?
            Teraz Jureczku będziesz ryżowym czy makaronowym energetykiem ? Bezradny
            - 11 May 2012 23:07:32
            • Jurek
              Jurek
              Kartofle, nie ziemniaki. To niewypał poprzedniego sezonu.
              W tym sezonie zastosuję nową taktykę, pomidorową.

              Nie umiem gotować i nie lubię pomidorowej!
              - 12 May 2012 05:53:52
              • Andrzej
                Andrzej
                Pogoda i trasa wybitnie rowerowa - jest na co popatrzeć! :|
                Dla mnie rewelacyjna jest droga techniczna - dzięki Edi! Brawo
                Przyznam, że jechałem pierwszy raz, ale obiecuję, że się poprawię. :tak:
                Dziękuję Krysi i pozostałym za miłe towarzystwo Brawo
                - 13 May 2012 22:22:06
                • Marian65
                  Marian65
                  A pomidorowej żal.
                  Przez Jurka głodny byłem do kolacji :|
                  Tak się kończy gdy zaufasz koledze i powiesz aby z obiadem żonka nie czekała bo zjesz poza domem. Szlaban na gary Stres
                  - 15 May 2012 20:46:19
                  Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
                  Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj