O nie! Gdzie jest JavaScript?
Twoja przeglądarka internetowa nie ma włączonej obsługi JavaScript lub nie obsługuje JavaScript. Proszę włączyć JavaScript w przeglądarce internetowej, aby poprawnie wyświetlić tę witrynę, lub zaktualizować do przeglądarki internetowej, która obsługuje JavaScript.

Aktualności

Wycieczka Nr 6/2010 - Kadyny - 16 maja

Zbiórka: skrzyżowanie ulic Łęczyckiej i Rawskiej, przy jednostce wojskowej , godz. 9:30

Trasa: Elbląg, Dębica, Kamiennik Wielki, Milejewo, Ogrodniki, Pagórki , Kadyny ( czarna droga), Suchacz, Nadbrzeże, Elbląg

Długość trasy: 52 km, Uczestnicy: 28, Punkty: 78


Pokaż Wycieczka Nr 6/2010 - Kadyny - 16 maja na większej mapie

To szósta wycieczka, więc w większości nogi już porządnie rozruszane i siodełka przystosowane do krągłości naszych ciał.
Tym razem zbiórkę chętnych na zbiorowe rowerowanie Komendant wyznaczył przy koszarach na ulicy Łęczyckiej. Należy wspomnieć, że koszary te, to też kawałek historii Elbląga i w ogóle wojska. Przykładem bogatej historii i dziedziczenia tradycji był 1 Warszawski Pułk Czołgów, jednostka wywodząca swój rodowód od brygady pancernej sformowanej w 1943 r. w Sielcach. Później był tu 100 pułk zmechanizowany, a następnie 14 Brygada Zmechanizowana. Wszystkie te jednostki nosiły imię Bohaterów Westerplatte.

Koniec zabawy, zaczęły się schody, a ściślej mówiąc to górki. Po pięciu wycieczkach po prawie równinnym terenie, szóstą zaczęliśmy od ostrego podjazdu. Dwudziestu ośmiu kręcipedałów, płci żeńskiej i męskiej dzielnie walczyło z podjazdem w kierunku Dębicy. Wykorzystując siłę własnych mięśni, dobrodziejstwo cudów techniki w postaci przerzutek, pokonując własne słabości i wzajemnie się wspierając pokonaliśmy i tę 3380 metrową przeszkodę, według licznika piszącego te słowa. Te 3380 metrów, to oczywiście nie jest różnica wzniesień, tylko odległość od startu do pierwszego punktu odpoczynkowego. A powracając do tematu licznika. W oczy rzucał się nowy, wszystko mający i wszystko pokazujący licznik na znanym rowerze firmy Kellys. Nawet na pytanie właścicielki, kto jest najpiękniejszy w świecie, odpowiada ,,Ty Kasiu, tylko Ty'

Maj plecień, bo przeplata, trochę deszczu, trochę lata. Może niedokładnie tak to brzmi, ale taką mamy dotychczas majową pogodę. Przez cały tydzień liczne pary oczu śledziły prognozę pogody i czarowały, by niedziela była pogodowo udana.
I można powiedzieć, że była. W niedzielny poranek, wszyscy wzrok swój kierowali ku górze, ciesząc oczy skrawkami pogodnego nieba prześwitującego między chmurami. Przy starcie towarzyszyła nam więc ładna pogoda i już na początku były pierwsze rozbieranki. Wierzchnie okrycia części uczestników i samonośne nogawki Kazimierza powędrowały do sakw. Wśród pań zaiskrzyło. Kazimierz z gołymi nogami, to więcej niż Kazimierz, to atrakcyjny Kazimierz. Później z tą pogodą już nie było tak ładnie. W dalszej części wycieczki, głównie za Milejewem naciągnęły złowrogie chmury i zrobiło się chłodno, ale na szczęście nie padało. Jedynie Janusz, zahartowany przez bytność na terenach dawnego CCCP, dzielnie pedałował z gołymi kolanami.
Po pokonaniu długiego podjazdu, pomknęliśmy w stronę Kamiennika. Należy wspomnieć, że taki podjazd, dla niektórych twardzieli to mały pikuś, inni dostali nieco małej zadyszki.

Bez zatrzymania śmignęliśmy przez wieś, by skierować się w stronę Milejewa. To znaczy nie wiedzielibyśmy jak jechać, gdyby na rozdrożu nie stał Jurek
i niczym rudowłosa Marusia kierował ruchem. Brak mu było tylko chorągiewek. Skierowani na właściwą drogę niebawem osiągnęliśmy Milejewo. Krótka przerwa na zakup małego co nieco. Również w wąskim gronie odbyła się w całej okazałości prezentacja super koszulki Aliny. Ciepła i dopasowująca się do ciała. Oczu niektórzy nie mogli oderwać. Ponoć założyć na siebie takie dwie plus kultowa koszulka klubowa i można zdobywać biegun.

Dalsza trasa wiodła nas przez Ogrodniki i Pagórki do polnej drogi w stronę Ostrobrzegu. Omijając kałużę i nierówności tego typu drogi, dojechaliśmy do malowniczo położonego gospodarstwa. Ładnie tutaj i sielsko. Okazało się, że niegdyś zamieszkiwał tutaj Zbyszek. Wędrując do szkoły pieszo lub jadąc furmanką, mały Zbyszek marzył o dużym rowerze. I marzenia się spełniły. Więc drodzy STOPowicze, nie porzucajcie swoich marzeń.

Od Ostrobrzegu do Kadyn była jazda wymagająca dużej ostrożności i rozwagi. Trasa wiodła z górki, po bardzo nierównej drodze, pełnej wystających i ostrych kamieni. Trzęsło mocno, jednak cali i bez żadnych strat dojechaliśmy do Kadyn. Swoje rowerowe koła, prowadzeni przez Zbyszka skierowaliśmy w miejsce dotychczas nikomu nie znane.

W lesie, opodal miejscowości znajduje się pozostałość dawnego cmentarza ewangelickiego, który z biegiem czasu został zapomniany przez społeczeństwo. W ostatnich latach został uporządkowany przez młodzież z gimnazjum w Tolkmicku. Na cmentarzu znajduje się kilka nagrobków, między innymi nagrobek Fritza Gottschalka, zmarłego w grudniu 1933 roku właściciela gospody w centrum Kadyn. Nieco dalej w lesie można zobaczyć, nawet nie można tego nazwać ruinami, pozostałość kościoła ewangelickiego ,,Świątynia Pokoju' zbudowanego w latach 1913-17 na polecenie cesarza Wilhelma II. O świetności kościoła, jego bogatym wystroju świadczą tylko stare fotografie. Kościół przetrwał II wojnę światową, ale decyzją jakiegoś idioty został rozebrany w 1958 roku. Mimo, że od tego faktu upłynęło sporo lat, taka informacja jest jednak pewnym szokiem. Uświadomiliśmy sobie, że bezpowrotnie utracono jeden z wielu wspaniałych zabytków tej ziemi.

W celu poprawy humorów orzeczono nieco dłuższy postój nad wielką wodą. Było słodko, kanapkowo, surówkowo, kawowo, a nad wszystkim unosił się zapach pieczonej na ognisku kiełbasy. Ponadto uczestnicy wiosennej wyprawy do Wigierskiego Parku Narodowego, skupieni wokół Komendanta, z uwagą słuchali wszystkich założeń organizacyjnych.

Pora się zbierać, bo chmury coraz groźniejsze i czuć deszcz w powietrzu. Chwilę musieliśmy wstrzymać wyjazd, a powodem było Januszowe pęto kiełbasy. Za późno wydał dyspozycję w celu przygotowania tego wspaniałego lunchu, bo nie ma nic lepszego, jak upieczona kiełbasa między dwoma kawałkami chleba. Pozwoliliśmy Małemu spokojnie degustować się tym wykwintnym daniem.

Drogami i bezdrożami nad Zalewem podążyliśmy w stronę Elbląga.
Nadbrzeże. Nie wiadomo dlaczego, bo podjazd do głównej szosy wydaje się łagodny i nie jest długi, ale jednak sprawia pewne kłopoty i na końcu górki większość ma go już dosyć. Z tego powodu jeszcze tylko mały odpoczynek u podnóża pomnika, dyskusja nad trzecią stopką Andrzejowego roweru i komu w drogę, temu czas.
Meta. Nie skropił nas deszcz, lekko muskał wiaterek, słońce umiarkowanie obdarzyło nas ultrafioletami, więc jak zawsze uradowani zakończyliśmy niedzielną wycieczkę.

Pechowcy, którzy nie mogą wziąć udziału w Wiosennej Wyprawie AD 2010, życzą jej uczestnikom dobrej pogody i dużo pozytywnych wrażeń.

Do zobaczenia na trasie.

Relację przygotował Marek R.
Komendant 11 May 2010 34,311 3 komentarzy

3 komentarzy

Pozostaw komentarz

Zaloguj się, aby napisać komentarz.
  • MARECKI
    MARECKI
    Fajna relacja. Kościół ewangelicki został oczywiście zbudowany na polecenie Wilhelma II, bo Wilhelm I to już wtedy dawno przewracał się w grobie ;).

    I żeby pozostać przy Wilhelmie II zapraszam na krótką relację z sobotniej Cesarskiej Majówkihttp://marecky.bikestats.pl/index.php...did=311182 w Kadynach.

    Pozdrawiam.(papa2)
    - 18 May 2010 23:34:01
    • M
      Marek55
      Oczywiście, mój błąd. W ferworze walki zagubiła się jedna kreseczka, ale dość istotna.
      - 19 May 2010 09:56:54
      • Tomasz
        Tomasz
        Pozwoliłem sobie zmienić I na II Uśmiech
        - 20 May 2010 12:39:49
        Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na nasze ustawienia prywatności i rozumiesz, że używamy plików cookies. Niektóre pliki cookie mogły już zostać ustawione.
        Kliknij przycisk 'Zgadzam się', aby ukryć ten pasek. Jeśli będziesz nadal korzystać z witryny bez podjęcia żadnych działań, założymy, że i tak zgadzasz się z naszą polityką prywatności.Możesz przeczytać więcej o naszej polityce prywatności tutaj